Patti Smith, to jedna z najważniejszych kobiet w historii rocka, artystka innowacyjna i realizująca się na wielu polach. Jest poetką - niezależnie czy chodzi o muzykę, film, czy pisanie. Jej twórczość - bez względu na jej rodzaj - jest na wskroś poetycka, mocna i nieoczywista, a jednocześnie synkretyczna, ignorująca granice, łącząca style.
"Obłokobujanie" to niewielka książeczka, pierwsza która wyszła spod ręki Smith. Jest zapisem poszukiwania, dochodzenia, stawania się artystą. Jak zaznacza Smith - nie jest to bajka, to historia prawdziwa. Jednak tych słów nie można rozumieć dosłownie - w "Obłokobujaniu" mamy raczej zapis rzeczywistych stanów wewnętrznych, niż historię rozumianą tradycyjnie.
Patti Smith ma niezwykły dar, czy umiejętność malowania onirycznych, zmysłowych obrazów, w których zwykłe sytuacje stają się karykaturami, w których każdy ruch ma znaczenie. Obrazy przywodzące na myśl narkotyczne wizje, ale też dziecięce zabawy, czy leniwe letnie popołudnia w ogrodzie. W tej książce jest ruch, zmiana, ciągłe drżenie.
Smith dociera do mnie swoją muzyką, przemawiają do mnie jej teksty i filmy. Można powiedzieć, że nie tylko je rozumiem, ale też czuję - element który podczas odbioru tak poetyckich utworów jest dla mnie bardzo ważny. Trochę inaczej jest z "Obłokobujaniem". Tak, doceniam piękno, rozumiem, odnajduję w tym Smith. Ale nie czuję - byłam zupełnie na innym poziomie niż artystka. Nie udało mi się przeżyć tej książki, a odczytywana dosłowne, bez wejścia w to co niedopowiedziane kompletnie mija się z celem.
Nie są to wady, może kiedyś wrócę do "Obłokobujania", może kiedyś spełni swoją rolę. Chociaż przeszła mi przez głowę myśl, że twórczość Smith bez jej hipnotyzującego, głębokiego głosu, bez jej ekspresji, w przekładzie - to już nie to samo, że zbyt wiele elementów składa się na każdy utwór Smith, który znam, by teraz zadowolić się samym tekstem, lub też że to autorce nie udaje się przekazywanie swoich stanów, myśli tylko za pomocną języka.
Książki nie odważę się polecić, czy zaproponować komu się może spodobać. Ale odradzam kupowanie jej jeśli bez znajomości pozostałej twórczości Smith. "Obłokobujanie" to książka bardzo osobista, wręcz intymna, jej sens może zupełnie ulecieć jeśli choć w mały stopniu nie jest się zainteresowanym postacią artystki, jeśli nie będzie istniał żaden punkt odniesienia.
Ja póki co książkę odkładam na półkę, niech cieszy oko (wydana jest przepięknie), nie porzucam jednak nadziei - wierzę, że do tej książki kiedyś "dojrzeję", że trafi na swój moment.
Ocena: 6/10
Dobrze, że ostrzegasz czytelników. Nie znam twórczości Smith, więc na pewno nie kupię tej książki w pierwszej kolejności.
OdpowiedzUsuńPodobnie i ja, będę szukała innych tytułów na początek znajomości.
UsuńJa już jestem do tej książki nieco uprzedzona (nie, nie przez recenzję :)). Nie znam stylu Patti Smith, niewiele wiem również o niej samej, ale na przegląd jej stanów wewnętrznych jakoś nie mam chęci. Może ujęłoby mnie to kilka dobrych lat temu.
OdpowiedzUsuńNie znam tej Pani, nawet z strony muzycznej, więc... Na pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńBo lepiej jest najpierw przeczytać "Poniedziałkowe dzieci" - wtedy "Obłokobujanie" dotrze :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, spróbuję jeszcze raz po "Poniedziałkowych dzieciach", które już zdecydowanie za długo stoją na półce..
UsuńFroga. Chociaż czekałam długo i zapewne niedługo sama kupię. Co prawda, nie jestem jakąś wielką fanką Patti Smith, jednak jej "Poniedziałkowe dzieci" były wspaniałe.
OdpowiedzUsuńoj czuje, że to nie dla mnie :(
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie poszukać tej książka :)
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńCeluję na początek w "Poniedziałkowe dzieci", ale "Obłokobujanie" też kusi. A że ani jednego, ani drugiego jeszcze nie przeczytałam merytorycznie nie mogę podyskutować:( Nadrobię i wrócę, żeby porównać opinie.
OdpowiedzUsuńBędę czekać, a może i uda mi się do tego czasu przeczytać "Poniedziałkowe dzieci". :)
UsuńEch, no właśnie. Już opisy na okładce mnie nie zachęcały, a po Twojej recenzji wiem, że intuicja słusznie mnie ostrzegała :P
OdpowiedzUsuń