poniedziałek, 23 czerwca 2014

Thorgal (słuchowisko) - na podstawie komiksu Grzegorza Rosińskiego i Jeana Van Hamme’a

Miałam w swoim życiu okres wielkiej fascynacji komiksami, a komiksy Rosińskiego i Van Hamme'a były jednymi z ważniejszych. Słuchowiska studia Sound Tropez uwielbiam, dlatego niezmiernie ucieszyłam się kiedy usłyszałam, że na warsztat artyści wzięli tym razem właśnie "Thorgala". Po raz kolejny się nie zawiodłam, niezmiennie jestem pełna podziwu dla pracy Studia i jeśli ktoś jeszcze nie słyszał jakie perełki, jakie niesamowite słuchowiska tworzy - koniecznie niech nadrabia!

Pisząc tu o "Thorgalu" zupełnie nie mam zamiaru rozwodzić się nad fabułą - z obawy, że mogłabym kogoś niepotrzebnie zniechęcić. Oczywiście nie dlatego, że czegoś jej brak, ale gatunek może wydać się zbyt hermetyczny itd. Dość powiedzieć, że mamy do czynienia z mieszanką opowieści o Wikingach i fantastyki, zresztą czy jest ktoś, kto nie słyszał o "Thorgalu"? Przecież to klasyka, najpopularniejsza w Europie seria, wydawana od od 1997 roku i przekładana na dziesiątki języków!

To o czym chcę napisać, to samo słuchowisko. Sposób wykonania, gra aktorska, niezwykła oprawa, to wszystko sprawia, że czytelnik otrzymuje kawałek sztuki będący czymś zupełnie innym niż komiks. Słuchowisko działa na kompletnie innym poziomie, funkcjonuje w oderwaniu od obrazu, który jest niezwykle ważny w przypadku komiksu. Choć treść pozostaje ta sama, odbiór jest zupełnie inny.

Trudno nie zachwycić się pracą aktorów i reżyserów, produkcja dopięta jest na ostatni guzik. Mimo, że nie ma tu opisów, nie ma też obrazu - dźwięki, muzyka, ogromna ilość bodźców słuchowych nakładających się na siebie, przenikających, uzupełniających pozwala na pełny odbiór. Słuchowisko jest interpretacją, jest nawet bardziej sugestywne niż komiks, narzuca pewien sposób przyswajania treści, ale wykonanie jest tak dobre, że kompletnie nie odczułam tego jako wady. W przypadku audiobooków był to dla mnie problem nie do przeskoczenia, a w przypadku produkcji Sound Tropez - zawsze i tylko zaletą!

Zaletą "Thorgala" jest również jego zwięzłość - trwa niespełna 3 godziny, a zawarte są w nim 2 pierwsze albumy - "Zdradzona czarodziejka" i "Wyspa wśród lodów". Słuchowisko wciąga i choć podzielone jest na kilkanaście rozdziałów, dla mnie jest czymś co trzeba słuchać "na raz". "Thorgal" jest niezwykle klimatyczny i pełen energii, właściwie nie wyobrażam sobie żeby ktoś mógł mieć problem z utrzymaniem uwagi, co jest częstym zarzutem wobec słuchowisk i audiobooków. Mi wystarczyło dosłownie kilka minut by wsiąknąć całkowicie, chłonęłam każde słowo, każdy dźwięk.

Zachęcam, dajcie słuchowisku szansę - nawet jeśli to nie wasz gatunek, czy wolicie "tradycyjne" papierowe wersje książek i komiksów. Ja początkowo również podchodziłam sceptycznie, ale obecnie produkcje Sound Tropez stawiam zdecydowanie wyżej niż ekranizacje, na równi z książkami, a każde kolejne słuchowisko tylko utwierdza mnie w tej opinii.

Ocena: 10/10

A tu próbka:

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji. Sound Tropez robi genialne słuchowiska, Thorgala też już miałam okazję poznać i jestem pod ogromnym wrażeniem, więc tym bardziej cieszę się, że ruszyły prace nad kolejną częścią :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo lubię Thorgala, ale co co słuchowisk to próbowałam wielokrotnie i kurczę jakoś nie mogę się na nich skupić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale próbowałaś z Sound Tropez? Jeśli nie, to myślę, że możesz się zaskoczyć :)

      Usuń
  3. Nie jestem fanką słuchowisk i komiksów, więc nie wiem czy to połączenie się sprawdzi w moim wypadku. Ale nie mówię nie, bo Sound Tropez nie słuchałam.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)