Książki i recenzje związane z hasłem: baśń
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą baśń. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 września 2015

Małgorzata Oliwia Sobczak - Mali, Boli i Królowa Mrozu


Baśń, to nie bajka - choć patrząc na różnego rodzaju przeróbki klasycznych pozycji, można odnieść zupełnie inne wrażenie. Baśń bywa mroczna, może dotykać trudnych kwestii, jest w niej obecne to co łatwe i to co dobre, ale też zło i niedopowiedzenia. Dobrze było sobie o tym wszystkim przypomnieć, a raczej uświadomić sobie co też czynimy z baśniami - usuwamy śmierć, przemoc, wszystko co może budzić strach, w dużej mierze emocje jako takie. Niby nie jest to coś, z czego nie zdawałam sobie sprawy, a jednak patrząc na te kwestie przez pryzmat "Mali, Boli i Królowej Mrozu", a nie disney'owskich księżniczek, z większą mocą uświadomiłam sobie co tracimy. Zupełnie inny wymiar ma utyskiwanie nad interpretacją, niż spostrzeżenie, że czegoś po prostu nie ma.

No bo gdzie są baśnie? Ostatnimi czasy zdarzyło mi się co najwyżej trzymać w dłoniach pozycje, które określano mianem "baśni dla dorosłych", a ja sama nigdy nie wpadłabym na to, by je sklasyfikować jako baśń. Częściej mamy do czynienia z baśniowym widokiem, klimatem, motywem, czy całą historią, ale ta "baśniowość" wydaje się być wypłukana ze znaczenia. Ginie gdzieś cała sfera metafor, to co według mnie najważniejsze - przenikanie się światów i znaczeń, prostota i przenikliwość, prawda. Baśń, to nie bajka - nie tylko dlatego, że w baśniach są elfy i złe wilki.

niedziela, 24 lutego 2013

J. K. Rowling - Baśnie barda Beedle'a

Czyli coś dla fanów Harrego Pottera. Cieniuteńka książka, przeczytać w niej możemy pięć baśni oraz komentarz Albusa Dumbledore'a (rzecz jasna - postać fikcyjna) do każdej z nich. Pozycja zdecydowanie dla młodszych czytelników, dla tych których porwał świat Harrego Pottera i którzy lekturę całej serii mają za sobą. Czytanie tej książki, bez wcześniejszego przeczytania serii po prostu jest bez sensu i wątpię by komukolwiek sprawiła w takiej sytuacji przyjemność.

Ja całą serię przeczytałam już jakiś czas temu, sięgając po tę książkę teraz, kiedy Harry Potter już w dużej mierze wyparował z mojej głowy nie odnalazłam tego magicznego świata, który porywa podczas lektury całej serii. Zresztą może chodzi również o mój wiek, może gdybym miała z 10 lat mniej inaczej bym odebrała tę książeczkę.

sobota, 16 lutego 2013

Neil Gaiman - Gwiezdny pył

Niegdyś ubóstwiałam Neila Gaimana. Jego książki, ale głównie komiksy, na które swego czasu wydałam małą fortunę. A dodam, że nie jestem i nigdy nie byłam fanką komiksów. ;)  Było to dobre kilka lat temu, kiedy jeszcze w wieku licealnym. Moja miłość nie zmalała, ale przez dłuższy czas nie była weryfikowana. Ostatnia moja przygoda z Gaimanem, to filmy nakręcone na podstawie jego książek. Bałam się trochę powrotu do jego twórczości, również samego "Gwiezdnego pyłu", który wydawał się książką dla młodszego czytelnika. Nie chciałam się zawieść, obawiałam się, że może gdzieś po drodze wyrosłam z tego autora.

Obawy okazały się bezpodstawne - krótko mówiąc: nie zawiodłam się i nie wyrosłam. Po pierwsze nie jest to książka dla dzieci, dla młodzieży pewnie tak, ale nie jest ani jedyną, ani główna grupa odbiorców. Książka nie ma górnej granicy wiekowej.  Jest zabawna, pełna zdrowego dystansu do świata, no i ma niepowtarzalny klimat, który dotąd udało mi się odnaleźć wyłącznie u Neila Gaimana. Mieszanka humoru, magii, odrobiny mroku i przede wszystkim - oryginalnych pomysłów (no i realizacja tego wszyztskiego w pięknym stylu).