„Wielbiciel” to książka, po którą raczej nie sięgnęłabym w
wersji papierowej. Myślałam o niej jako o książce przeciętnej, jakich wiele i
kompletnie mnie nie ciągnęło do tej autorki. Wiem, że opinii wyrobionych na
podstawie tego co się słyszało, czytało itd. lepiej nie powtarzać i samemu się
upewnić, ale w wypadku Charlotte Link naprawdę brakowało mi jakiejś motywacji –
w końcu życie jest za krótkie by czytać książki każdego autora o którym się
usłyszy.
Audiobook był kompromisem. Na pewno wysłuchanie nie mogło
być stratą czasu, było czynnością przy okazji. Uczucia mam mieszane. Z jednej
strony – do słuchania idealne – proste, nie wymagające, nie absorbujące. Z
drugiej – trochę nudne.. czuję, że czytając męczyłabym się okrutnie. Podobało mi się wykonanie
audiobooka, więc słuchałam i nawet się wciągnęłam. Ale muszę przyznać, że
ciągle liczyłam na jakiś zwrot akcji, niespodziewane wydarzenie, sama sobie
wymyślałam alternatywne scenariusze, byle tylko zbudować jakieś napięcie.. W końcu miał być to thriller psychologiczny, a nie melodramat.