"Wielkie Nic", to drugi tom tzw. Pierwszego Kwartetu Los Angeles, pierwszy tom, to dużo szerzej znana "Czarna Dalia". Szerzej znana, ale przeze mnie nie czytana - i od razu odradzam pójścia w moje ślady! Powieści Ellroya są ze sobą mocno, nawet bardzo mocno powiązane, długo nie mogłam się połapać w postaciach, wydarzeniach, odwołaniach. Na pewno nie jest to samodzielna powieść, klimat jest gęsty i pełen intryg, Ellroy się nie powtarza i w "Wielkim Nic" niewiele miejsca poświęca na przypomnienie tego, co wydarzyło się w "Czarnej Dalii", a co w "Wielkim Nic" nadal jest żywe. W kategoriach miejskiej legendy historię Czarnej Dalii zna chyba większość z nas, ale w powieściach Ellroya zbrodnie są tylko tłem i metaforą, a sednem historii są osoby prowadzące śledztwo, ich życie osobiste i zawodowe.
Historia przedstawiona w "Wielkim Nic" jest skomplikowana, wielowątkowa, szczegółowa i zataczająca bardzo szerokie kręgi. Opisywane są w niej dwa śledztwa, które z czasem coraz mocniej się zazębiają, mnożąc niewiadome. Akcja toczy się w Los Angeles AD 1950, jest to czas szczególny, niespokojny, pełen podziałów, polityki i konspiracji. Cały klimat miast można znaleźć na kartach powieści, mamy tu wyzysk, narastający gniew, spiskujących komunistów, jazz i wyklęte dzielnice, skorumpowanych stróżów prawa. Bagno wciągające wszystkich, narastające zepsucie i złamane życia tonących.