W wakacje pisałam o słuchowisku żywe Trupy tom I i II. O tym, że one właśnie rozbudziły moją sympatię do zombie. Muszę przyznać, że się ona rozwinęła - choć raczej poszłam w stronę filmu, nie literatury. Kiedy słuchałam pierwszych dwóch tomów ŻT można powiedzieć, że byłam kompletnie zielona - był to mój pierwszy audiobook, pierwsze zombie... Do kolejnych dwóch tomów podeszłam już trochę bardziej krytycznie. I w dodatku po wysłuchaniu "Karaluchów" Jo Nesbo - najgenialniejszego słuchowiska ever! I...się mimo pewnych obaw nie zawiodłam.
Słowem wstępu: Żywe Trupy powstały na podstawie słuchowiska Roberta Kirkmana, podobnie jak serial The Walking Dead. Nad formą jaką jest komiks, nad jego przenoszeniem na ekrany i tworzeniem słuchowisk na podstawie - zastanawiałam się już przy okazji pierwszego tomu, tam też odsyłam ciekawych. Krótko: pochwalam pomysł, komiks jest niezwykle elastyczny i wdzięczny do interpretowania, ożywa dopiero w wyobraźni. Oby więcej, mam kilka komiksów, które bym chętnie w takiej formie poznała.