Margaret Atwood to dla mnie jedna z najlepszych pisarek, tworzących współcześnie - ma swój styl, potrafi zaskoczyć, a do tego zwykle trafia w sedno. Ostatnio dowiedziałam się, że moja ulubiona książka tej autorki - "Rok Potopu" jest kontynuacją! Co prawda dość luźną i tylko posiadającą pewne wspólne wątki kontynuacją, ale jednak. Po "Oryks i Derkacza" sięgnęłam z wielką przyjemnością, wiedziałam że książka będzie wyjątkowa i na pewno nie będę przez moment choćby żałowała.
Nie przeliczyłam się - książka jest niemalże doskonała. Akcja toczy się w podobne scenerii, co "Rok Potopu" - autorka przedstawia dość ponurą wizję przyszłości, w której człowiek sam w sobie nie przedstawia większej wartości, w której wszystko uległo przewartościowaniu i stanęło na głowie. Historię poznajemy z opowieści Yeti'ego, który przeżył koniec ludzkości i który wspomina swoje dzieciństwo i młodość, przyjaźń z Derkaczem, miłość do Oryks.
Nie potrafi przejść do nowej rzeczywistości, zostawić za sobą przeszłość - to co aktualnie go otacza, to dżungla, w której musi walczyć o przetrwanie, ale nawet ona przypomina o tym co było - zwierzęta żyjące w lesie zostały stworzone przez ludzi. Podobnie jak nowi ludzie, którymi Yeti się opiekuje - dzieci Derkacza i Oryks - tak o sobie mówią i myślą. Yeti opiekuje się stworzonymi przez Derkacza nowymi ludźmi, którzy w wielu aspektach bliżsi są zwierzętom; nie wiedzą oni o katastrofie, która spadła na ludzkość, znają tylko Oryks, która niegdyś była ich nauczycielką i Derkacza, którego nigdy nie widzieli, wiedzą jedynie że jest ich stwórcą. Yeti obie te postaci przedstawia jako Bogów, z którymi rozmawia, którzy kierują swoimi dziećmi za pośrednictwem Yeti'ego. Tworzy na poczekaniu przypowieści, całą kosmologię, całe życie kręci się wokół dwóch osób, które dla Yeti'ego były najważniejsze we wcześniejszym życiu i które już na zawsze takimi pozostaną, które poniekąd stały się nieśmiertelne, nie ma od nich ucieczki.
Historia oczywiście jest ciekawa, wciąga i jest niezwykła. Przy tym jest spójna i przemyślana w każdym calu, według mnie zarówno "Rok Potopu", jak i "Oryks i Derkacz" są dowodem geniuszu autorki, która stworzyła alternatywną rzeczywistość z zupełnie nie znanych elementów. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że ta historia jest niebywale sugestywna, jest abstrakcyjna, ale nie niemożliwa. Przepełnia czytelnika grozą i skłania do przemyśleń. Problemy poruszane w książce nie są tylko problemami, które mogą pojawić się w przyszłości, dotyczą rzeczy tak naprawdę dobrze znanych, po prostu w innym przebraniu - kwestia władzy, podporządkowania, tworzenia nauki, dostępu do informacji, cenzury, prywatności i wolności. Między innymi.
Wizja stworzona przez M. Atwood, to wizja w które człowiek zatracił sens, w której wszystko kwestią jest biologii i matematyki, w której znaczą się jedynie "ludzi liczb", zaś "ludzie słów" i "ludzie obrazów" stali się zbędni. Rozwój nie był zrównoważony i nie nastąpił na wszystkich płaszczyznach, świat nie mógł przetrwać w takim stanie, stał się niebezpieczny, podzielony i zużyty. Wizja jest bardzo futurystyczna i pewnie nigdy się nie sprawdzi, jednak wydaje mi się, że sama diagnoza jest bardzo trafna i świat niestety zmierza w kierunku, który niekoniecznie doprowadzi do zmian na lepsze, raczej do końca podobnego do tego przedstawionego przez Atwood.
Zdecydowanie polecam, i to nie tylko fanom gatunku - Atwood nie jest typową autorką science-fiction, czy fantastyki, według mnie jest po prostu wizjonerką, która w bardzo atrakcyjnej formie potrafi sprzedać proste idee i pokazać konsekwencje pozornie nic nie znaczących, czy nawet pożądanych działań. Ja jestem wielką fanką!
Ocena: 9/10
Cena książki
musze sie przekonać co do jej wyjątkowości.
OdpowiedzUsuńAutorka ma na swoim koncie ciekawe tytuły :)
OdpowiedzUsuń