Architektura, to sztuka publiczna, sztuka użytkowa i często też sztuka, na którą pozostajemy totalnie zamknięci. Będąc turystami zwiedzamy, podziwiamy, natomiast na co dzień architektura staje się tylko tłem. Bardziej widocznym, gdy jest słabo skomponowane. Zawsze zaskakiwało mnie to, jak niewiele uwagi poświęcano uwagi budynkom, szczególnie tym bardziej kameralnym, jak rzadko architektura była tematem rozmów, nawet wśród ludzi wrażliwych artystycznie, społecznie itd. Bardzo cieszą mnie z tego powodu publikacje, które od kilku lat regularnie pojawiają się na księgarnianych półkach, zapełniając tę lukę, oddając należne miejsce architekturze.
Witold Rybczyńśki, to architekt, wykładowca pisarz, syn polskich emigrantów - żył w Wielkiej Brytanii, Kanadzie, USA. To nie polska architektura jest przedmiotem tej książki - niech was nie zmyli nazwisko. :) Rybczyński podzielił swoją książkę na kilka bloków, a w każdym przygląda się budynkom i architektom z różnej perspektywy - przechodzi przez rzeczy przyziemne i zupełnie ulotne, płynne - pisze o materiałach, ale też pomysłach, czymś tak trudnym do określenia, jak "smak". Opisuje konteksty, wizje, efekty. Powoli pozwala na wchodzenie głębiej, wyciąga znów na powierzchnie, pokazuje jak różne mogą być odbiory, jak zmienia się świat, ale też żyją budynki.
"Przybornik humanisty", to moim zdaniem zbyt wiele powiedziane, ale Rybczyńskiemu na pewno udał się napisać dobrą książkę, która dostarcza wielu informacji (w sposób przystępny, również dla laika), ukazuje perspektywy, z których można patrzeć, czy nawet patrzeć należy. Dostarcza kilku użytecznych narzędzi, nie wyczerpuje jednak tematu. Bardzo zawiodło mnie to, że Rybczyński skupia się mocno na architekturze Stanów Zjednoczonych, podaje jedynie pojedyncze europejskie przykłady i na tym kończy. A na tym przecież nie kończy się architektura. Mam wrażenie, że autor zbytnio rozwodził się nad tym co "miejscowe", a zupełnie pominął kilka kontynentów. Z jednej strony przesyt, z drugiej niedosyt.
To samo uczucie towarzyszyło mi podczas odczytywania kolejnych przykładów, zamiast wyliczanki wolałabym przeczytać tekst krytyczny, Rybczyński na coś wskazuje, porównuje, ale nie osadza w kontekście. To co z jednej strony wydawało mi się fajne - podział na bloki tematyczne, zaczął mnie męczyć ze względu na brak linków w tekście. Nie tylko pomiędzy różnymi warstwami architektury, ale też zjawiskami, trendami. Spodziewałam się książki, nieco bardziej przejrzystej i z której będę mogła praktycznie skorzystać, a w tej chwili mam wrażenie, że zasypano mnie nazwiskami, nazwami, miejscami, datami, natomiast w głowie zostaje mi ledwie ułamek. Bo właśnie ten ułamek do mnie przemówił, jawi się jako możliwy do wykorzystania.
Jak dla mnie po prostu za mało humanistyki, szczególnie jak na przybornik humanisty. Książka jest ciekawa, warto ją przeczytać jako uzupełnienie, nie polecam jej natomiast jako pierwszą lekturę na temat architektury. Tu z kolei niech nie zwiedzie was tytuł, Rybczyński skupia się na szczegółach, nie przechodzi natomiast do ogółu, opisuje pojedyncze domy, czy biurowce, ale przytaczane przykłady nie są odnoszone do całości. Niestety, zabrakło kleju, który utrzymałby wszystko w ryzach, pozwolił na pełne zrozumienie książki, ale przede wszystkim, który uzupełniłby obraz "architektury".
Moją pracą maturalną był motyw architektoniczny w literaturze. Z zawodu jestem technikiem budownictwa, więc budynków nie omijam, a podziwiam. Większość moich zdjęć to właśnie budynki, które ubóstwiam i rozumiem je. Jak działają, z czego się składają, czego potrzebują, jak się nimi opiekować, jak pielęgnować. Z przyjemnością zatem czytam książki poświęcone literaturze, a na swoim koncie mam już dwie: "Budownictwo ludowe w Polsce" - Tomasza Czerwińskiego; "Perły Polskiej Architektury" - Roberta Kunkel.
OdpowiedzUsuńPodzielam również Twoje słowa, kiedy piszesz, że większość ludzi przechodzi obojętnie nad architekturą, uważając ją jako tylko budynek, służący, a nieżyjący. Gdyby tak posłuchali odrobinę o fizyce budowli, zmieniliby zdanie diametralnie :)
Książka nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie zaliczam się do ludzi wrażliwych artystycznie, którzy o architekturze niewiele mówią ;) Bo i się mało znam. Ale ten "Przybornik humanisty" jakoś tu mi nie pasuje... A książka powinna być Ci bliska, bo majaczy mi się u Ciebie ta architektura :> Czy coś pomyliłam?
OdpowiedzUsuńJest w kręgu zainteresowań :) Ale akurat po tym tytule spodziewałam się czegoś innego, dużo informacji, ale zabrakło mi właśnie wpasowania w kontekst, które mogłoby uczynić książkę tytułowym przybornikiem.
Usuń