Miejsca, które przerażają - popkultura jest ich pełna. Miejsca można przedstawić jako coś niezrozumiałego, wykraczającego poza rozumienie wręcz, przerastającego człowieka i wywierającego na niego wpływ na najdziwniejsze sposoby. Święty Wrocław, Czarne Osiedle to właśnie taka przeklęta wioska, po prostu wyrosła w centrum sporego miasta. Jest jednak dokładnie tak traktowane, jak zapomniane odludzie - nikt nie wie co się tam dzieje, nikt nie sprawdza, ludzie wolą milczeć, udawać że problem nie istnieje. Ludzie przepadają - idą i nie wracają, inni pielgrzymują i czekają na koniec świata, na zbawienie, modlą się do tego wyrośniętego bożka w postaci czarnego, przyjemnie ciepłego blokowiska.
W "Świętym Wrocławiu" znany motyw, żeby nie powiedzieć oklepany motyw, został wykorzystany w bardzo ciekawy sposób, nie wtłoczono go do prostej konwencji horroru, Święty Wrocław jest przestrogą dla tych, którzy pozostają poza nim i opowieścią o nich właśnie, ich dziwną, pełną grozy historią. Właściwie historii jest kilka - jest historia miłosna, jest kryminalna, bywa trochę dramatycznie, obyczajowo społecznie.. Jest w tym również historia kilku osób, jest też w końcu historia Świętego Wrocławia - powiedziałabym od poczęcia do narodzin.
Powiedzenie, że jest to książka bez fabuły byłoby krzywdzące i nieprawdziwe, ale powiedziałabym, że jest to książka z fabułą nieco ukrytą. Nie najistotniejszą. Proza Orbitowskiego bardzo do mnie przemawia. Lubię to jak realizuje tematy, nie podchodzi do nich jak do czegoś skończonego, zamkniętego, a raczej czegoś plastycznego, cały czas żyjącego i może ulegającego przemianom. W przypadku gatunków przypisywanych autorowi - horror, fantastyka - muszę przyznać, że takie podejście jest wielkim plusem. Podnosi prozę o poziom wyżej, staje się czymś ponadprzeciętnym.
Chociaż akurat "Święty Wrocław" nie okazał się arcydziełem, ani przypuszczam szczytem możliwości autora, to wiele on mówi o Orbitowskim i jego prozie. W książce zabrakło jakiegoś spoiwa, czegoś poza Świętym Wrocławiem, co byłoby głównym wątkiem. Czułabym się lepiej gdyby wszystko zaczęło się nieco wcześniej, gdybym nie została postawiona przed faktem dokonanym - we Wrocławiu istnieje dziwne, może święte, może przeklęte osiedle. Na książkę składa się kilkanaście, może więcej bardzo wyrazistych scen, obrazów, których mimo, że nie widziałam, to zapadną mi w pamięci. Wyobrażony Świat Orbitowskiego jest niesamowity, żywy, a jednocześnie nierzeczywisty i przerażający. Tworzy całość, coś czego ruch i zmianę można przewidzieć, nie jest to twór absurdalny i tym bardziej przerażający.
Z jednej strony książka jest świetna, genialna i bardzo oryginalna, a przy tym nie przekombinowana. Ale niestety z drugiej strony jest czymś wybrakowanym, niedokończonym, bez początku i bez końca. Po książce zostaje "wrażenie", ale wolałabym żeby to wrażenie przekuło się w jakąś bardziej konkretną myśl, czy też doznanie. "Święty Wrocław" pod tym względem kompletnie zawodzi. Nie chodzi mi tu o morał, czy przesłanie, czy o wyłożenie sensu w jednym akapicie - to również nie przypadło by mi do gustu, przypuszczam. Ale po przeczytaniu rzadko łapię się na myśli - czy autorowi o coś w ogóle chodziło, a jeśli tak, to czy wie o co? Ja muszę przyznać, że nie wiem. Książka robi wrażenie, ale albo zbyt dużo w niej niedopowiedzeń, albo miała być ona tylko taką efektowną wydmuszką..
Niezmiennie twierdzę jednak, że Orbitowski to bardzo ciekawy autor, kompletnie wyjątkowy na tle Polski. Zachęcam zatem do zapoznania się z jego twórczością i wyrobienia własnego zdania na jej temat.
Ocena: 6/10
Nie znam kompletnie prozy tego autora, chociaż o uszy mi się nazwisko obiło. Ostatnio mam w planach całkiem sporo polskich książek,więc mam nadzieję trafić i na Orbitowskiego:) Może rzucisz jakiś tytuł dobry na rozpoczęcie znajomości z autorem?:)
OdpowiedzUsuńMi podobało mi się "Tracę ciepło", myślę że książka dobra na początek, a przy okazji powiedziałabym, że jest to kwintesencja stylu Orbitowskiego :)
Usuńmoże kiedyś się skusze :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę. Sama zastanawiam się jak ją odbiorę, bo uwielbiam takie takie powieści i styl tekstu - jakiś absurdalny mistycyzm, ale znam to uczucie, gdy po przeczytaniu książki zastanawiam się, po co autor to napisał, co miał na myśli i co chciał mi przekazać/
OdpowiedzUsuńKsiążka mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuńUps, i nie wiem czy warto sięgnąć czy nie...
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też nie wiem, czy warto..
UsuńRaczej nie dla mnie - odpuszczam ;)
OdpowiedzUsuń