Książki i recenzje związane z hasłem: wydawnictwo Amber
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wydawnictwo Amber. Pokaż wszystkie posty

sobota, 27 lutego 2016

Jane Shemilt - Zanim zniknęła

Piętnastoletnia Naomi znika z domu. Zdarzenie to nie tyle burzy sielankę, co odkrywa mnóstwo nawarstwionych problemów. Na pozór idealna rodzina - para lekarzy - internistka Jenny i neurochirurg Ted, oboje starają się godzić karierę z życiem rodzinnym; trójka nastoletnich dzieci - Naomi i bliźniacy: Ed i Theo. Uzdolnieni, ambitni, kochający. Historię poznajemy z perspektywy Jenny, zrozpaczonej matki. Wydarzenia toczą się dwutorowo - widzimy obraz rodziny tuż przed, w trakcie i zaraz po porwaniu/ucieczce oraz rok później, w totalnej rozsypce, której genezę odkrywamy podczas lektury.

Jenny zdaje się być jedyną osobą, która w swoją rodzinę szczerze wierzyła, pozostali jej członkowie doświadczali jej toksyczności, cierpieli, uciekali. Po zniknięciu córki opadają kolejne kurtyny, kobieta jest zmuszona spojrzeć na swoje życie z perspektywy poszczególnych jej członków. Następuje bolesne oczyszczenie, w którym ciągle niewiadomą pozostaje Naomi. Naturalny cykl, dorastanie i akceptowanie tego faktu przez rodziców, kolejny etap małżeństwa, po wyprowadzce dzieci przybiera brutalną formę, na którą właściwie nie można reagować.

sobota, 12 kwietnia 2014

Simon Beckett - Zapisane w kościach

W końcu udało mi się przeczytać drugi tom popularnej brytyjskiej serii, której bohaterem jest antropolog David Hunter. Pierwszy tom był dla mnie dość rozczarowujący, zwyczajnie przeciętny, w wielu miejscach powtarzalny, bohaterowie mnie nie urzekli, a sama książka dość powierzchowna. Założyłam jednak, że coś w książkach Becketta musi być, skoro robią taką furorę..

David Hunter po krótkiej praktyce lekarskiej na wsi postanawia wrócić do swojego zawodu i pracy w policji. Oddaje się mu bez reszty, kosztem życia rodzinnego, czy towarzyskiego. Praca, którą wykonuje wiąże się z licznymi podróżami i właśnie jedna z nich jest opisana w „Zapisane w kościach”. David zostaje wysłany by zbadać  spalone ciało znalezione na Runie – wyspie liczącej niespełna 200 mieszkańców. Mężczyzna przyjeżdża właściwie sam – nikt nie podejrzewa, że chodzi o morderstwo, więc w podróży Davidowi towarzyszy jedynie dwóch miejscowych, niezbyt doświadczonych policjantów oraz emerytowany inspektor - mieszkaniec Runy, który odkrył zwłoki.

wtorek, 19 lutego 2013

William Landay - W obronie syna

Zachęciły mnie do przeczytania tej książki pozytywne opinia na kilku blogach, wszyscy się nią zachwycali, więc postanowiłam spróbować. Nie spodziewałam się arcydzieła, liczyłam po prostu ma dobrą rozrywkę. Rozrywkę otrzymałam, ale na pewno nie oceniałam tej książki tak wysoko, jak osoby, których recenzje czytałam.

Mam co do tej książki mieszane uczucia. Czytało się ją dobrze, ciekawiła, ale pozostał po niej pewien niedosyt. Zabrakło zwrotów akcji, jakiś dwuznaczności. Nie chodzi o to, że czytelnik otrzymuje w niej rozwiązania na tacy, bo tak nie jest - od początku do końca, ale jednak czegoś zabrakło. Podczas czytania i teraz również myślę, że na podstawie tej książki mógłby powstać świetny film, ale po prostu od książki oczekuję czegoś innego niż od filmu.

Dramat sądowy - to ten gatunek najlepiej pasuje do opisu książki. Nie chodzi o prawdę, bo ona przez cały czas jest kwestią interpretacji i domysłów, nikt tak naprawdę jej nie poznaje. To co w "W obronie syna" jest kluczowe, to to co dzieje się z oskarżonym, jego rodziną i całym otoczeniem, co i w jaki sposób wpływa na wszystkie strony i na ich osądy, a to jak wszystko się zakończy schodzi na drugi plan.

piątek, 8 lutego 2013

Douglas Kennedy - Grzęzawisko

Wypożyczyłam tę książkę będąc święcie przekonaną, że jest to kryminał. Z takim przekonaniem też dobrnęłam do około 100 strony, gdy zorientowałam się, że mam przed sobą dramat psychologiczny. Byłam bardzo ciekawa jak rozwinie się akcja w tej książce, byłam ciekawa czy w ogóle się rozwinie. Zacznę może od początku - książka składa się jakby z dwóch części, które napisane są w kompletnie różny sposób, dotyczą kompletnie różnych tematów.

Z powieści psychologicznej, w głównej mierze toczącej się wyłącznie w umyśle narratorki i głównej bohaterki, przechodzimy do dramatu sądowego, ewentualnie społecznego. Pomiędzy jeszcze jest coś co określiłabym zwykłym melodramatem. No ale nie szufladkujmy :) Zmierzam do tego, że czytając książkę byłam przekonana, że na jej podstawie można by nakręcić film z cyklu "Okruchy życia", czy "Prawdziwe historie", w której wszyscy kibicują biednej kobiecie, ofierze; wszystko oczywiście dobrze się skończy i co wrażliwsze osoby będą płakać z radości i wzruszenia.

środa, 10 października 2012

Simon Beckett - Chemia Śmierci



Chemia Śmierci to książka do której zasiadałam z dość dużymi oczekiwaniami. Wiele osób polecało mi tę pozycję, gdy padało pytanie o kryminały (w tym temacie do niedawna byłam kompletnie zielona). Sama nie wiem jak ją ocenić. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, może bardziej mrocznego, bardziej skomplikowanego, misternej zagadki. Muszę powiedzieć, że się zawiodłam, choć nie jest to książka zła - po prostu nie zasługuje  moim zdaniem na cały ten szum dookoła. 


Książka jest cieniutka, ot na jeden wieczór. Dość wciągająca, każdy bohater skrywał jakąś tajemnicę, był dwuznaczny, co zachęcało do zgadywanek – kto zabijał. Ale zabrakło klimatu. Opowieść wcale nie była niepokojąca, czy mroczna, a właśnie tego oczekuję po kryminałach, nie przepadam za pozycjami ugrzecznonymi. Postacie nie były specjalnie złożone, zabrakło mi właśnie lepszego ich poznania – kilka zdań na temat każdej osoby i akcja toczy się dalej.