wtorek, 9 czerwca 2015

Magdalena Salik - Mnieszy cud

Rzecz dzieje się w bliżej nieokreślonej, acz nieodległej przyszłości, świat diametralnie zmienił się po odkryciu, że nie istnieje coś takiego jak przypadek, "zdarzenie losowe". Aby na świecie nie zdarzało się nic złego, należy jedynie pilnować by zużywać chaos w odpowiednich dawkach. Każdy obywatel posiada swój miesięczny przydział entropii, ważniejszy wręcz niż pieniądze. Świat w którym wszystko płynie "jak powinno" nie jest jednak do końca idealny, jak można się spodziewać znajdują się tacy, którzy traktują nowe zasady jako ograniczenie wolności, inni po prostu nie potrafią zapanować nad zużyciem chaosu. Pojawia się nowe podziemie, nowe podziały. Dodatkowo jako, że jest to stosunkowo nowa teoria - pojawiają się różne jej rozwinięcia, różne interpretacje i próby osłabienia. Choć powiedziałabym, że raczej nieśmiałe.

W "Mniejszym cudzie" mamy dwóch bohaterów, obu pozytywnych, choć przez większość książki walczących przeciwko sobie. Robert to młody i wyjątkowo utalentowany naukowiec, przewodzi zespołowi, który jest u progu wielkiego medycznego odkrycia. Wychował się w bardzo liberalnej rodzinie, co odbija się w jego stylu życia - owszem, ma wszystko czego chce, ale również skłonność do nadużywania przydziałów entropii, hulaszczego stylu życia, kobiet i lekkiej megalomanii. Z kolei Mark to człowiek bardzo spokojny i odpowiedzialny, choć jest rówieśnikiem Roberta, życie zdecydowanie bardziej go doświadczyło. O ile ten pierwszy ciągle pławi się w "młodości", ten drugi nigdy nie poznał jej smaku. Obecnie jest wypalonym zawodowo policjantem, na progu załamania nerwowego i o krok od rozwodu.

czwartek, 28 maja 2015

Paweł Piotr Reszka - Diabeł i tabliczka czekolady

Jaki jest obraz Polski, powiedzmy - ostatniego dziesięciolecia? Każdy ma na to pytanie swoją odpowiedź, własny obraz, na którym widać mniej lub więcej. To równie dobrze może być obraz bardziej statyczny, nie obejmujący tak długiego czasu, nie chodzi o zmianę, a o rzeczywistość, której obraz niekoniecznie zmienia się wraz ze zmianami gospodarczymi, politycznymi, czy nawet statusu. Zastanawiałabym się wręcz czy jeśli ktoś raz sobie w głowie taką własną "polskość" stworzy, to czy ją kiedykolwiek kwestionuje, czy już zawsze żyje pod jej dyktando. Słowa klucze, myśli wyznaczające kierunek.

Paweł Piotr Reszka cały czas opisuje Polskę, ale opisuje jednocześnie skrajnie różne światy, a każda z opowieści pasuje wyłącznie do swojego właściciela. Mimo to "Diabeł i tabliczka czekolady" nie jest zbiorem rodzinnych historii, a reportaży, które w zestawieniu składają się na obraz "czegoś więcej". Może pewnej mentalności? Momentami stereotypowo polskiej, jednak w żadnym razie nie oczywistej, bo życiowej, a nie książkowej. P.P. Reszka ma talent do odnajdywanie codziennych historii i wyciągania z nich tego co niezwykłe. W ten sposób obchodzi się ze wszystkimi historiami, nie wpada w pułapki oczywistości, dzięki czemu każdy temat, nawet obrócony już przez tysiąc języków, wydaje się nowy, zaskakujący.

środa, 20 maja 2015

Giles Waterfield - Długie popołudnie

Upalne, leniwe, urozmaicane herbatą, konwersacją, lekturą. Beztroskie. Codzienne. Długie popołudnie, powtarzające się przez dekady, niezmienne, a jednocześnie doskonale ukrywające zmiany, w niebezpieczeństwo może przybrać formę całkowicie oswojoną. Długie popołudnie - cisza przede burzą, preludium wojny i zgliszcza. Giles Waterfield zainspirowany historią swoich przodków stworzył melancholijny obraz Mentony, południowo-francuskiego kurortu zdominowanego przez brytyjską arystokrację, skuszoną doskonałym klimatem, a przede wszystkim osobisty i intymny portret rodziny brytyjskiego dyplomaty.

Giles Waterfield opisuje świat poprzez szczegóły i drobiazgi, koncentruje się przede wszystkim na tym materialnym, który dla jego bohaterów jest czymś więcej, niż środowiskiem, jest środkiem wyrazu, istotą rzeczy i w końcu częścią tożsamości - własnego obrazu i tego jak postrzegają go inni. Waterfield tworzy impresjonistyczne scenki, opisuje po trosze codzienność, a po trosze pęknięcia w niej, przez które sączy się słabość, kruchość, niedoskonałość, za każdym razem napawające bohaterów ogromnym zdziwieniem i na które nie potrafią zareagować inaczej niż ucieczką i wyparciem. 

piątek, 15 maja 2015

William Lashner - Z krwi i kości

Kyle Byrne w wieku dwunastu lat traci ojca, choć był w jego życiu obecny bardzo sporadycznie, chłopak był do niego bardzo przywiązany i darzył go pełnym oddania dziecięcym uczuciem. Po śmierci tęsknota Kyle'a, zawsze w pewnej formie obecna, zaczyna być wieczna i ogromna. Czas wcale nie działa na korzyść chłopaka, w wieku dwudziestu kilku lat nadal widzi swego ojca w twarzach obcych ludzi. Tęsknota miesza się z goryczą i żalem, a także z żałobą po matce, która nigdy nie zapomniała o ojcu Kyle'a i która po jego śmierci pogrążyła się w swoim świecie, w którym syn zajmował miejsce drugorzędne. Ojciec Kyle'a był wziętym prawnikiem, należał do śmietanki towarzyskiej, Kyle i jego matka należeli jednak do "drugiej rodziny", trzymanej oficjalnie w tajemnicy, bez praw, również do pielęgnowania pamięci, prawdy itd. Wszystko to odbija się w chłopaku, który ledwo odnajduje się w świecie dorosłych.

Wiedziony ciekawością, która z boku wydaje się dość paranoiczna postanawia dowiedzieć się kim był, co robił, jak zginął starszy Byrne. Odkryć prawdę, jaka by nie była... Kyle z niezwykła wytrwałością dąży do celu, oczywiście napotyka przeszkody (głównie w postaci agresywnych mężczyzn), ale udaje mu się dotrzeć do tajemnic, o których mu się nie śniło, dowiedzieć nieco o sobie, swojej rodzinie, ojcu i jego nie zawsze czystych interesach. Duchy przeszłości czekają tylko na przebudzenie, Kyle błyskawicznie wikła się w kilka niebezpiecznych gier, zostaje dotkliwie pobity i trafia na listę podejrzanych o morderstwo. Chłopak, raczej życiowo mało rozgarnięty, duże dziecko rzucone w dziwny  świat dorosłych, na mroczny świat prawniczych przekrętów patrzy z lekką ekscytacją, trochę niedowierza, ale przede wszystkim to co się dzieje traktuje jak film, czy zabawę.

wtorek, 5 maja 2015

J. Paul Henderson - Ostatni bus do Coffeeville

Eugene Chaney, to emerytowany doktor, wdowiec, bez obaw, może nawet z lekkim zniecierpliwieniem czekający na kres życia. Bob - snajper-dezerter, obecnie ukrywający się na głębokiej prowincji, po wielu perypetiach wiodący spokojne życie u boku ukochanej. I Nancy, niegdyś pełna życia, zdecydowana i bezkompromisowa, obecnie starsza pani z początkami Alzheimera. Przyjaciele z czasów studenckich, od wielu lat żyjący z dala od siebie, spotykają się by odbyć dziwną i długą drogę, która zakończyć ma się eutanazją Nancy, którą niegdyś zadeklarował się przeprowadzić Eugene. Do tej trójki dołączają jeszcze Jack - syn chrzestny Eugena, pogodynek po załamaniu nerwowym, dla którego życie zaczyna się właśnie po raz kolejny oraz Eric - 11-letni autostopowicz-sierota, szukający z godnym podziwu uporem swojej kuzynki Suzanne, która wiedzie wyjątkowo niestałe życie tancerki erotycznej, a która jest jedyną osobą, która chłopcu pozostała.

W książce zawartych zostało 5 biografii, "Ostatni bus do Coffeeville" to tylko w połowie opis podróży, losy bohaterów śledzimy od pierwszego spotkania Boba, Eugene'a oraz Nancy. Książka pełna jest retrospekcji i nawiązań do przeszłości, wszystko co dzieje się "tu i teraz" ma swoje źródło w przeszłości. Pierwsza połowa książki, oparta jest głównie na retrospekcjach - baaardzo długi przedstawienie bohaterów zdecydowanie na plus, autor serwuje nam słodko gorzką opowieść z ciekawymi czasami w tle. Jest tu historia miłości, przyjaźni, trudnych relacji rodzinnych, różnorakich tęsknot, leków i pragnień. Młodości i tego jak niepostrzeżenie staje się tylko wspomnieniem.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Joanna Bator - Wyspa Łza

Joanna Bator zawsze zabiera w podróże nietypowe, tajemnicze, lekko niesamowite. W "Wyspie Łzie" opowiada przede wszystkim własną historię, czyni to "pod pretekstem" podróży, opisu procesu twórczego. Podróż jest osobista, pełna intymności, zachwianych proporcji. Niepowtarzalna i prawdziwa. Na Wyspę Łzę, czyli Sri Lankę Bator wyjeżdża w poszukiwaniu zaginionej ponad 25 lat temu Sandry Valentine. Wydaje się to być może pozbawione sensu i związku z rzeczywistością, ale poszukiwania te są związane jednocześnie z tworzeniem, poszukiwaniami różnego rodzaju, z pisaniem książki, której główna bohaterka jawi się jako nierozerwalnie z Sandrą związana.

W opisanym świecie mieszają się czasy, życia, idee. Podobnie emocje, obrazy, które zawsze przechodzą przez autorkę, zanim trafią na papier. Prawdziwość, tego co w książce wypływa właśnie stąd - z osobistego przeżywania, z ciągłego umieszczania siebie wewnątrz, nawet jeśli jest to ostatnie miejsce, w którym chciałoby się siebie widzieć, nawet jeśli jest to obrzydliwe, bolesne. Niewłaściwe. Nudne. Do czytelnika nie dociera czysty opis świata, Joanna Bator nawet tego nie próbuje - wprowadza za to do książki postaci fikcyjne, symbole, nadaje nowe znaczenia. Organizuje świat, stara się go odczytać, pojąć, stworzyć własne ramy. Obiektywną prawdę odrzuca jako nieistniejącą, zastępując ją wnikliwą interpretacją, opisem własnego świata.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Jubileuszowy Port Literacki, czyli kolejny wiosenny festiwal



Obchodzący w tym roku dwudziestolecie Port Literacki zaprasza na trzydniową podróż po najważniejszych wydarzeniach i projektach z całej swojej historii. W ostatni weekend kwietnia we Wrocławskim Teatrze Współczesnym będzie można słuchać starych i nowych wierszy blisko czterdziestu polskich poetów.

Przygotowania do jubileuszowej edycji imprezy rozpoczęły się już kilka lat temu od przekonania do publikacji premierowych tomów najważniejszych bohaterów Fortu i Portu Literackiego, także tych, którzy od dawna nie pojawiali się na festiwalu i swoje książki wydawali w innych miejscach. Dzięki temu między majem 2014 a kwietniem 2015 roku ukazało się blisko trzydzieści wyjątkowych pozycji. (Premierowe książki dostępne również w księgarni poezjem.pl.)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Arael Zurli - Bagienna niezapominajka. Nieznane życie Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej

Biografie, to gatunek, który ostatnio bardzo intensywnie zgłębiam, odkrywam jego zróżnicowanie i to, na jak wiele różnych sposobów można opowiadać o postaciach znanych i cenionych, których twórczość, dzieła, czy dokonania żyją w sporym oderwaniu od samej postaci. Biografie, z którymi się stykam są przy tym mocno autorskie, zawierają sporo interpretacji, często mam wręcz wrażenie, że jest to opis pewnej wizji, opartej na faktach, ale jednak mocno zależnej od autora. Jak właściwie z każdym tekstem - mówi wiele o autorze, o opisywanej postaci również, ale na pewno nie jest to tekst obiektywny i przedstawiający "prawdę". Jest to też gatunek, w którym chyba najmocniej odbija się autor, jego nastawienie i sposób postrzegania drugiego człowieka.

"Bagienna niezapominajka" powstała głównie na bazie listów Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej oraz jej pamiętników, część interpretacyjna jest ogromna i dokonuje jej właściwie tylko jedna osoba, Zurli nie wspiera się tekstami innych autorów. Książka dotyczy ostatnich lat życia poetki, wojennych, niezwykle trudnych dla Pawlikowskiej, do tego zwieńczonych chorobą i powolnym umieraniem. Jest to lektura niewątpliwie ciekawa i wartościowa, szczególnie ze względu na długie fragmenty listów i dzienników. Ogromnie rozczarowuje natomiast postawa autorki, jej nastawienie do opisywanej postaci. Nie wzbudziła mojego zachwytu również strona techniczna i szkolny, a przy tym wybiórczy sposób przedstawiania.

piątek, 3 kwietnia 2015

Małgorzata Halber - Najgorszy człowiek na świecie

Czy ktoś nie słyszał o tej książce? Zadziwiająco głośna spowiedź "sympatycznej dziewczyny z MTV" (choć dla mnie, to bardziej twórczyni Bohatera). Opowieść nie tyle o wyniszczającym nałogu, alkoholizmie jaki znamy z życia, filmów, stereotypów i niestety również literatury, ale o młodej dziewczynie, która na wielu skalach po prostu dobrze się bawiła. Małgorzata Halber pokazuje co działo się w głowie Krystyny, dlaczego piła, dlaczego całymi dniami chodziła spalona. Przy czym Krystyna, to bardziej niż postać fikcyjna, imię obcej kobiety, która ukradła autorce ją samą. To nie jest wymyślona historia, czyta się ją jak pamiętnik, a Małgorzata Halber się od tego nie odcina. Tesktu nawet nie potrafiłam odczytać innym głosem, inaczej intonując, niż czyni to Małgorzata Halber. 

Książka właściwie nie nadaje się do zrecenzowania. Jest zbyt szczera, zbyt osobista. Jakakolwiek krytyka byłaby nadużyciem. Książka na pewno nie jest arcydziełem literackim, nawet do tego nie aspiruje. Jej wartość leży zupełnie gdzie indziej. Jest szczera, prawdziwa, osobista, przełamuje tabu, a autorka wykazała się ogromną odwagą decydując się na jej napisanie i wydanie.

poniedziałek, 30 marca 2015

Mirosław Wlekły - All inclusive. Raj, w którym seks jest bogiem.

Dominikana - rajska, ale tylko pozornie. Kraj, który wabi miliony turystów, a z bliska wygląda zupełnie inaczej, niż na obrazkach, niż zza krat oazy-kurortu. Tragiczna sytuacja kobiet, dzieci, rodzin, ludzi młodych i starych. Prostytucja, pedofilia, przemoc, bieda, 100% kultura macho. To wszystko wpisane w krajobraz, codzienność, do tego wszyscy już przywykli. Nie jest miłe i przyjemne, ale nie szokuje. Wydaje się być wręcz ważną osią dominikańskiego świata, czymś co daje poczucie stałości bytu.

W historii Dominikany według Wlekłego pojawiają się tylko dwie świętości, byty niemal nietykalne. Tak samo dające nadzieję i tak samo ostatecznie ją zawodzące. Po pierwsze Trujillo, po drugie Kościół. Autor maluje symboliczne obrazki, bardzo różne tematycznie i układa je wokół tych dwóch wątków. Przedstawia historię społeczeństwa, które dojrzewa w bardzo trudnych warunkach. Ni to przymusu, ni to chaosu. Zmiana musiała nadejść, świat jest bezlitosny. A Dominikana pod wieloma względami bezradna i bezbronna.