wtorek, 27 lutego 2018

Ignacy Karpowicz - skąd ta Sońka?!


Szukam od pewnego czasy w twórczości Karpowicza odpowiedzi. Po przeczytaniu „Sońki" byłam pewna, że je znajdę. Nie znajduję. Nawet pytań. Spotkało mnie natomiast kilka rozczarowań.
Rozczarowujące „Gesty", „Niehalo", co było niehalo. „Ości" stające w gardle.
Pretensjonalne i puste, przekombinowane i wulgarne. Gdzie jesteś piękno z „Sońki"? Chcę wlać w siebie nowy pokład wrażliwości i chciałam by dał mi go Pan Karpowicz.
Czy „Miłość” to w sobie ma? To czego szukam? Niech ktoś mi podpowie, bo już chciałabym przestać robić sobie Karpowiczem krzywdę.

czwartek, 5 stycznia 2017

Dominika Dudziak - Bliźniaczka

Pierwszy raz trafiłam na taką książkę. Debiut, młoda Autorka, kryminał, nieznane Wydawnictwo - w najlepszym wypadku takie połączenie kończyło się "obiecującym początkiem", ewentualnie "pewnym potencjałem". Nie trafiłam na książkę tego typu, która okazałaby się choćby przemyślana. Zawsze wszystko sypało się w połowie, bez wyjątku. "Bliźniaczka" na tym tle wypadła fenomenalnie. 

Kat - główną bohaterką i narratorka, mówiąc krótko, nie miała łatwego życia. W wieku ośmiu lat zamordowana została jej siostra bliźniaczka, morderczynią była ich matka. Ojciec zniknął już wcześniej. Dziewczynka resztę dzieciństwa spędziła u dalszej rodziny, gdzie choć nie zaznała zła, nie otrzymała też miłości. Całe życie obwiniała się o śmierć siostry. Nigdy nie udało jej wejść w poważny związek. Utrzymuje kontakty właściwie tylko z czterema osobami - przyjaciółką Delano i jej córką Sarą, trenerem krav magi i kuratorem. Dziewczyna jest w rozsypce, rozpaczliwie sobie nie radzi i przy tym nie przyznaje się do tego sama przed sobą, postrzega siebie jako twardą jak skała, choć może nie do końca normalną.

piątek, 23 grudnia 2016

Tomasz Samojlik i Adam Wajrak - Umarły las

Gdzieś na Dzikim Wschodzie, lub też w Puszczy Białowieskiej, jest Umarły Las. Umarły Las pełen życia – jak się okazuje – i to nie z innego powodu, jak właśnie dlatego, że jest umarły. Nie są to bynajmniej żadne mrzonki, wszystko w bardzo edukacyjnym tonie. Adam Wajrak za pomocą lekkiej, komiksowej formy przybliża najmłodszym tajemnice puszczy, tego gdzie, jak i dlaczego żyją zwierzęta, co jest ważne w ekosystemie lasu, dlaczego nie wystarczy sadzić nowych drzew, żeby wszystko było tak jak ma być. I oczywiście - dlaczego życie jest właśnie w umarłym lesie.

W głównych rolach obsadzone zostały ptaki, a konwencję obrano westernową. Jest fabuła i jest akcja, są też pełne szczegółów, ciekawe rysunki. Całość powinna spodobać się zarówno najmłodszym, jak i nieco starszym dzieciakom – ja testowałam na 10-latku i był bardzo zadowolony, ale jestem pewna, że duże, poglądowe obrazki spodobają się też 4-latkom. Przyrodnicze ciekawostki natomiast zawsze w cenie. I dorosły się czegoś dowie. A co najlepsze pod płaszczykiem lekkiej treści i ciekawostek Wajrakowi i Samojlikowi udało się przemycić sporo aktualnych treści. Bardzo udany ekologiczny manifest.

Jedynym minusem jest to, że komiks kończy się w połowie. Jak coś się zaczyna, to dobrze byłoby to skończyć. Kontynuacja - oczywiście, jak najbardziej, ale dobrze wątek dociągnąć do końca. Przymykam na to troszkę oko, ze względu na przede wszystkim edukacyjny charakter publikacji, ale lekkie rozczarowanie nastąpiło i nie będę tego kryć.

Drobny mankament, nie będę długo narzekać. Tym bardziej, że książkę można przeglądać wzdłuż i wszerz, można skupić się na jednym obrazku i snuć dziesiątki pobocznych opowieści. Główna historia jest tu czymś co określiłabym jako "pretekst". Znalazłam w komiksie to co lubię najbardziej, czyli pożywkę dla wyobraźni. W związku z powyższym - polecam.

Ocena : 7+/10

wtorek, 6 grudnia 2016

Czerwone złoto - Tom Hillenbrand

Recenzję pierwszej części, czyli „Diableskiego owocu” znaleźć można TU.

Sympatyczny luksemburski restaurator znów na tropie wielkiego przekrętu. Znów też konfrontuje swoją piękną wizję kulinarii jako sztuki z przemysłową, brudną rzeczywistością. W trakcie niezwykłej kolacji, na którą Xavier Kieffer zostaje zaproszony przez burmistrza Paryża, ginie uznany kucharz sushi. Całość wygląda na przykry wypadek, jednak nie wszyscy wierzą w tę teorię – między innymi Burmistrz, który zleca prywatne śledztwo Xavierowi.

Od początku wydaje się naciągane, prawda? Faktycznie Xavier miał u burmistrza pewien dług wdzięczności, ale jednak do tej roboty bardziej nadałby się hm... prywatny detektyw? W pierwszej części główny bohater trafia w sam środek zagadki kryminalnej przypadkiem i właściwie orientuje się w sytuacji na tyle późno, że nie ma z niej ucieczki, a w „Czerwonym złocie” jest już regularne śledztwo, chociaż kompletnie bez punktów zaczepienia, ze ślepymi, a niezmiennie trafnymi strzałami. Mało wiarygodne i niestety też mało ciekawe.

środa, 16 listopada 2016

Jonathan Holt - Carnivia

Jonathan Holt wieńczy swoją trylogię w wielkim stylu. Wątki, które nabrzmiewały i wypełniały się treścią w pierwszych tomach, w końcu się łączą - choć to łączenie nie do końca pasuje do tego co otrzymujemy w "Rozgrzeszeniu".. - to co mogło się pięknie spleść, ściera się ze sobą, doprowadza do zwarć, ginie. Jest spektakularnie. Ale zaczyna się niewinnie - zwyczajne morderstwo.

Na początek na scenie pojawia się Kat Tapo. Młoda kapitan, która mimo dyskretnych, acz zdecydowanych nacisków "z góry", nie zamyka szybko śledztwa, wiąże sprawę z lożą masońską, Bankiem Watykańskim i kilkoma wpływowymi osobami. Zaraz za nią pojawia się również znana czytelnikom pani agent Holly Bolland, która odkrywa, że jej mentor prawdopodobnie usiłował zamordować jej ojca i od lat steruje jej ruchami, a potem wiąże to jeszcze z lożą masońską, terroryzmem i oczywiście kilkoma wpływowymi osobami. Na samym końcu pojawia się Daniel Barbo, twórca Carnivii, która miała być pięknym, wolnym światem (wirtualnym),a stała się groźnym narzędziem w rękach terrorystów. Daniel usiłuje uratować świat (a przynajmniej Włochy i Wenecję), rozwiązać jeden z problemów milenijnych i rozprawić się ze swoją przeszłością (w której pojawiają się terroryści trapiący Holly, masoni interesujący Kat itd.).

wtorek, 4 października 2016

Tom Hillenbrand - Diabelski owoc

Zaintrygowało mnie określenie „kryminał kulinarny”. Zawsze to coś nowego, zabrzmiało smacznie, jeść lubię – wciągnęło mnie tego typu proste rozumowanie. Jako kolejna pojawiła się obawa. Że cała intryga opierać się będzie na próbach odnalezienia złodzieja jakiegoś ściśle strzeżonego przepisu na sos, że będzie stereotypowo i... niezbyt mądrze. Cieszę się, że zwyciężyła ciekawość! O pustej rozrywce nie było mowy. I to nie tylko dlatego, że nie obeszło się bez trupów, a przede wszystkim dlatego, że Hillenbrand pisze o „wielkim biznesie”, przemyśle, który wpływa na życie wszystkich ludzi, czy sami tego chcą, czy nie i czy o tym wiedza, czy nie. W swojej książce zawarł sporo ciekawostek naukowych, medycznych, marketingowych. Ukazał upiorną stronę przemysłu spożywczego i to nie tą, w której mowa o wyzysku, nierównościach, czy ekologii. Zapewniam was, że słowa „sama chemia” nabiorą po lekturze całkiem nowego znaczenia.

wtorek, 6 września 2016

Magda Stachula - Idealna

Z „Idealną” miałam ciężki początek. Mam ostatnio alergię na książki typu przeczytaj i zapomnij, a „Idealna” niewątpliwie w tej kategorii się znajduje. Przez pierwsze pół książki miałam nieustające poczucia tracenia czasu, a moja dusza wyła za czymś znaczącym. Lekturę porzuciłam. Po miesiącu wróciłam i... dokończyłam książkę w jeden dzień. Książka jest idealna na odstresowanie – krótkie rozdziały, wartka akcja, czyta się to to błyskawicznie i przy okazji pozwala totalnie się wyłączyć. Jak kto woli – wada lub zaleta.

Anita i Adam od lat starają się o dziecko, ich związek mocno na tym cierpi. Prosta historia, pojawia się druga kobieta, pojawiają się komplikacje. Wokół Anity zaczynają się dziać jednak różnego rodzaju „dziwne rzeczy”, drobiazgi, ale skutecznie burzą świat młodej kobiety i jeszcze bardziej oddalają od siebie małżonków. Jak łatwo się domyślić – ktoś tym wszystkim steruje. Pytanie tylko kto i dlaczego.

piątek, 12 sierpnia 2016

Joanna Kryńska, Tomasz Marzec - Onkolodzy. Walka na śmierć i życie

Wszyscy, oczywiście, jesteśmy nieśmiertelni, w związku z czym myśli od śmierci odganiamy, w choroby nie wierzymy, zaklinamy rzeczywistość wszelkimi dostępnymi metodami. Śmierć jako świadomość dociera, ale rzadko potrafimy zmierzyć się z tym, co dzieje się przed nią. Choroby urosły do kategorii tabu, nie wpisują się w obecną wizję świata. Ewentualnie są akceptowane i eksponowane jeśli nada się im właściwy sens, przedstawi jako moment przełomowy, zmieniający życie - koniecznie na lepsze. W odcięciu od fizjologii, negatywnych emocji i po prostu końca.

Szczegółowa wiedza na temat chorób nowotworowych być może nie jest niezbędna, ale przypuszczam, że nie z tego powodu bywa szczątkowa u większości społeczeństwa. Operujemy kilkoma tajemniczymi terminami, nad których znaczeniem się nie zastanawiamy i które traktujemy jako prosty sposób na ominięcie tematu. Być może jest to on zbyt trudny, zbyt się go boimy, ale z drugiej strony sami potęgujemy strach, brnąc w niewiedzę. Często zastanawiało mnie podejście osób, które o tej chorobie jednak decydują się mówić (nie w internecie, nie w mediach, a po prostu w życiu, z innymi). Z jednej strony statystki są bezlitosne i wynika z nich, że prędzej, czy później każdy z nas z rakiem się zetknie, a z drugiej trzyma się go w tajemnicy.

czwartek, 14 lipca 2016

Aleksandra Marinina - Egzekucja w dobrej wierze

Trzydziesty drugi (!!) tom z major Anastazją Kamieńską w roli głównej i jednocześnie moje pierwsze spotkanie z twórczością Aleksandry Marininy. Nastia będąc już na emeryturze na zlecenie swojego brata - w poszukiwaniu terenu pod budowę pensjonatu - wyrusza z Moskwy na Syberię. Jako była funkcjonariuszka wszędzie widzi zagadki, "sprawy", a w pierwszej kolejności nawiązuje kontakty z policją i sprawdza co się dzieje w polityce i półświatku. Ignoruje urzędy, spotkania, konwenanse. Pozostawia to swojemu partnerowi, sama natomiast angażuje się w kilka zagmatwanych, spędzających sen z powiek Wierbickiej policji spraw.

Wszystko zaczyna się od morderstw ekologów, zagubionej walizki i paskudnego zapalenia krtani Kamieńskiej. W malignie kobieta ciągle na nowa analizuje informacje, które przekazał jej zaprzyjaźniony, acz skompromitowany policjant, to co sama zobaczyła i zaczyna dostrzegać, czy może tworzyć absurdalne powiązania pomiędzy tym co w ciągu jednego dnia zdążyła zaobserwować w nowym mieście. Gdy tylko wraca do zdrowia oczywiście dostrzega swoje myślowe nadużycia, ale ufając intuicji postanawia ich kompletnie nie ignorować. Pytanie czy słusznie przez długi czas pozostaje otwarte.

piątek, 24 czerwca 2016

Hanya Yanagihara - Małe życie

Książka z zeszłorocznej shortlisty tytułów nominowanych do nagrody Booker'a, rzecz która już z założenia nie może zawieść. I nie zawodzi, ba - robi ogromne wrażenie. Prostotą, mądrością, ciekawą perspektywą, ponadczasowością, autentycznością. Autorka opisuje wydarzenia ponad czterech dekad, a jednocześnie rezygnuje kompletnie z osadzania powieści w czasie, wyłuskując dzięki temu z jednej strony istotę każdego z bohaterów, z drugiej utrwalając pewne iluzje i marzenia, rzeczy o których chcemy myśleć jako odwiecznych, wiecznych i metafizycznych. Paradoksalnie obnażając ich kruchość, relatywność i zmienność. Opisuje człowieczeństwo.

Przez pierwszych kilkadziesiąt stron książki poznajemy historię czterech równoprawnych bohaterów: artysty JB, aktora Willema, architekta Malcolma i prawnika Juda. Każdy z nich jest kompletnie inny, mają bardzo różne doświadczenia, inaczej patrzą na świat, na siebie, na innych. Grupa przyjaciół, która przyjeżdża do Nowego Jorku, po studiach, pełna marzeń i ambicji, wszyscy na początku swojej drogi, nowi dorośli. Grupa piękna z zewnątrz, ale my poszukujemy pęknięć. Dla mnie te pierwsze strony były najgenialniejsze. Te strony, na których byli we czworo. Ostatecznie narracja zostaje zdominowana przez Juda, jedynego z bohaterów, który zamiast budować/odkrywać swoją tożsamość, stara się jej pozbyć. Nie chcę zdradzać jego historii, autorka nie bez powodu bardzo skąpo wydziela informacje. Powiem tylko, że był to moment wręcz piorunujący, gdy sobie uświadomiłam jaka jest zasadnicza różnica pomiędzy Judem, a resztą jego przyjaciół. Udało mi się pojąć więcej ze świata. Nie tylko przedstawionego.