niedziela, 25 listopada 2012

Mila Księżycowego Światła - Dennis Lehane

Po pierwsze - mam ogromny sentyment do tego autora i podobają mi się wszystkie jego książki, jak leci, także nie wiem czy moja ocena nie jest nieco zawyżona z tego powodu. Jednak sentyment nie wziął się z powietrza i uważam, że Lehane, to naprawdę genialny pisarz. Potrafi tworzyć wyjątkowo wciągające książki, potrafi sprawić, że przywiązujemy się do bohaterów, że przeczytane książki zapadają w pamięć. Jest mistrzem w swojego gatunku i kropka.

W Mili Księżycowego Światła Lehane wraca do wątków przedstawionych w "Gdzie jesteś Amando?" - a właściwie wraca nie tyle do wątków, co do postaci. Z początku podchodziłam do tego nieco sceptycznie - sięgając po książkę nie spodziewałam się, że główny bohater się zestarzeje, założy rodzinę i się ustatkuję - chciałam kolejnej przygody, emocji. Ale w połowie lektury stwierdziłam, że koncepcja się broni - bohater się zmienia, rozwija, tak jak i czytelnik. Zresztą książka nie straciła na tej zmianie, no przynajmniej nie bardzo

środa, 21 listopada 2012

Anders de la Motte - [geim]

Książkę przeczytałam migiem, mimo że gruba - 400 stron. Dwa wieczory na nią poświęciłam, ale nie mogę powiedzieć żeby była jakoś szczególnie wciągająca, czy że nie mogłam się od niej oderwać - po prostu strasznie szybko się ją czytało i bardzo, bardzo lekko - taka bezmyślna lektura.

Mogłabym komuś zaproponować tę książkę do pociągu, na długą podróż, ale bym jej nie poleciła.
Nie podobała mi się z kilku powodów. Powodem numer jeden był niezwykle irytujący główny bohater. Nie wiedziałam momentami czy to ja, jako czytelnik jestem traktowana jak idiotka, kompletnie niedomyślna i bez wyobraźni, czy po prostu taka to była kreacja tego głównego bohatera. Nadal nie wiem.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Barbara Demick - Światu nie mamy czego zazdrościć

Światu nie mamy czego zazdrościć, to reportaż o ludziach, którzy w te słowa wierzą lub wierzyli. Reportaż o Koreańczykach z Północy, którzy od najmłodszych lat kochali dobrego Ojca i syna, modlili się do nich, śpiewali pieśni, wieszali na ścianach święte obrazki - ich portrety. Kim Ir Sen i Kim Dżongil byli ich całym życiem. Odebrali im co prawda godność, rodzinę, możliwości, okłamywali ich, głodzili, zapominali o nich, ale nadal byli całym życiem.

Koreańczycy z Północy, o których mowa w reportażu Barbary Demick, to ludzie, którzy dla swoich przywódców zrobiliby, bądź robili wszystko. Patrzyli na śmierć bliskich, rezygnowali z miłości, z marzeń, pracowali za darmo, umierali z głodu, byle tylko nie sprzeciwić się reżimowi. Trudno powiedzieć dlaczego - nie robili tego ze strachu, ale nie robili tego też z miłości. Nie wiedzieli, nie wierzyli, że może być inaczej. Wierzyli w swoją miłość. Jeśli się bali, to dlatego, że sami siebie potępiali za swoje czyny, gniew przywódcy był usprawiedliwiony.

środa, 14 listopada 2012

Grzegorz Kopaczewski - Global Nation

Global Nation to opowieść o życiu świecie bez granic. Pozornie. Akcja toczy się w Londynie wśród migrantów, młodych ludzi. Wyjeżdżają za pieniędzmi, za przygodą, bo muszą, albo bo chcą. Jest to opowieść o zwykłym życiu, bez kolorowania i słodzenia.

Książka jest moim zdaniem niezwykła w swojej prostocie. Historia jest realna, może dotyczyć każdego, właśnie dlatego budzi dużo emocji. Smutek i radość są autentyczne, czułam się jakbym słuchała opowieści przyjaciela, który opowiadał mi co się zdarzyło w jego życiu przez ostatnie kilka lat. Przeżywałam przedstawione historie bardzo osobiście. Nie były one dramatyczne, po prostu życie - gdyby w książce opisywano wielkie dramaty pewnie by mnie aż tak bardzo nie ruszały.

Niby tylko opowieść, a jednak jakby reportaż. Pojawia się refleksja nad światem, w którym żyjemy. Młodzi ludzie konfrontują swoje marzenia, oczekiwania i  plany z rzeczywistością. Podejmują ryzyko i często przegrywają. Są odważni, młodzi, piękni, otwarci, wykształceni, chcą coś osiągnąć, ale tak naprawdę są niewidzialni, nic nie znaczą. Wyjeżdżali "w wielki świat" z poczuciem wielkiej sprawczości, decydowali o swoim przyszłym życiu, ale okazuje się, że możliwość wyboru jest pozorna. Żyją w systemie, czy tego chcą czy nie. W systemie, który pozwala na "zdobywanie świata", a później bez skrupułów sprowadza na ziemię, wskazuje gdzie jest czyje miejsce.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Łukasz Orbitowski - Tracę ciepło

Skusił mnie tytuł. Bardzo byłam zaintrygowana tą książką: w Polsce nikt już nie pisze tak grubych książek, byłam o tym przekonana - to po pierwsze. Po drugie tematyka - męska przyjaźń na tle fantastycznych wydarzeń, kryminalnych historii i absurdu - świetna mieszanka, poziom zaintrygowania wzrósł.

O Łukaszu Orbitowskim nigdy wcześniej nie słyszałam, ale po wstępnym zebraniu informacji byłam bardzo podekscytowana wizją lektury "Tracę ciepło".

Książka składa się z trzech części - w pierwsze główni bohaterowie to jeszcze dzieci, w drugiej wchodzą w dorosłość, w ostatniej właśnie kończy się ich młodość, a zaczyna reszta życia. Każda część, to jakby inna książka. Każda jest inna i to diametralnie. Zaczyna się subtelnie, a kończy niesamowicie, absurdalnie.
Zaczęło się dobrze, nawet bardzo dobrze, pierwsza część była mistrzowska. Doskonale wyważona historia z elementami kryminału, o lekko fantastycznym zabarwieniu. Dostałam to czego się spodziewałam, a nawet więcej.

czwartek, 8 listopada 2012

Margaret Atwood - Rok Potopu


Dziś z trochę innej beczki - nie mogą na stronie pojawiać się w kółko kryminały przecież. A więc co? Ostatnio nie czytałam właściwie niczego innego. :) Po spacerze do "biblioteczki" wybieram : Margaret Atwood i moją ulubioną pozycję z twórczości tej Pani "Rok Potopu".


Margaret Atwood jest świetną pisarką. Jej książki są intrygujące, wciągające, posiadają jakiś magnetyzm, który na mnie działa. Każda jej książka jest inna, każda w jakiś sposób wyjątkowa. Ale tego co otrzymałam w "Roku Potopu" było czymś zdecydowanie niespodziewanym. Świetna historia opowiedziana po mistrzowsku. Wspaniały klimat, intensywne, wyraziste postacie, zwroty akcji, prawdziwe emocje. To wszystko zostało zawarte w tej książce. Czytałam ją z zapartym tchem, a gdy się skończyła odczuwałam autentyczny żal. Chciałam aby ta historia nie miała końca.

Z drugiej strony przedstawiona historia, scenariusz końca świata, ludzkości, wartości, życia straszy możliwością swojego (w pewnym stopniu) spełnienia. Nie jest to powieść oderwana od życia, jestem w stanie uwierzyć, że kiedyś świat może tak wyglądać. Nadaje to powieści zupełni inny charakter, niż gdyby scenariusz był abstrakcją. Wtedy cała historia nie mogłaby być traktowana z należytą powagą. Ale dzięki pokazaniu czegoś czego można się bać, realnie i na co dzień wszystkie wydarzenia nagle nabierają innego wyrazu - dzieją się, a jeśli nie to mogą się dziać obok nas, w realnym świecie.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Matti Ronka Dobry Brat Zły Brat


A dziś niestety totalna porażka. Dobrze zapowiadająca się książeczka – fiński kryminał, moje ulubione wydawnictwo Czarne.. Miałam nadzieję na naprawdę mocną, dobrą książkę – jak to z tyłu książki przeczytałam „mrożący krew w żyłach, wciągający kryminał” – tak, właśnie tego chciałam. No i generalnie dostałam kilka godzin męczarni, bo inaczej nie nazwę czasu spędzonego z tą książką.

Po pierwsze była nudna. I to baaaardzo. Właściwie nic się w tej książce nie działo. Jakaś tam historia niby była, ale postacie były moim zdaniem przypadkowe i nic do fabuły nie wnoszące, główny bohater był do granic nie charakterystyczny, jak i zresztą wszyscy inni. Nic mnie nie zainteresowało w tej książce, bardzo się musiałam skupiać żeby w ogóle czytać ze zrozumieniem i nie odlecieć po kwadransie myślami gdzie indziej.

niedziela, 21 października 2012

Etgar Keret


Etgar Keret Nagle pukanie do drzwiJeśli ktoś zna twórczość Kereta, to wie czego się spodziewać po jego książkach, jeśli nie to kilka słów wstępu. Keret  jest mistrzem krótkiej formy – kilkustronicowe opowiadania, bardzo mocne w przekazie, często niesamowite, a jednak uderzająco bliskie. Etgar Keret jest według mnie twórcą cokolwiek genialnym, ma swój niepowtarzalny styl, każde opowiadanie zaskakuje, wzrusza i przemawia do mnie.
Zawsze uważałam, że Keret jest najbardziej pomysłowym, współcześnie żyjącym pisarzem. Pod płaszczykiem zabawnych, czasami nieco wulgarnych opowiadanek, często jednoczeni śnie smutnych potrafi przekazywać ważne treści, skłaniać do zadumy. Niektórzy pisarze nie potrafią skłonić do choćby jednej refleksji, a piszą ogromne powieści. Keret pisze maleńkie książeczki, które możnaby połykać w godzinę, ja jednak nie jestem w stanie tego zrobić, ponieważ po 3 opowiadaniach mam w głowie mętlik, jestem zmęczona, atakują mnie różne myśli.. Świetna rozrywka intelektualna J
Etgar Keret Tęskniąc za KissingeremKereta warto czytać, takie jest moje zdanie. Na pewno mi się to czytanie opłaca, Jest to lektura dziwna – działa na mnie deprymująca, a zaraz potem jak lek na tę depresję. Sama wywołuje chorobę, a później się z nią rozprawia. Najpierw mam natłok myśli, a potem czuję ulgę, wszystko robi się jasne. Uwielbiam to uczucie i myślę, że Kereta czytam właśnie ze względu na nie. 
Za zaletę prozy Kereta, jego stylu uważam również minimalizm. Czytając opowiadanie liczące sobie na przykład 2 strony mam poczucie, że każde słowo ma w nim znaczenie, że nie miejsca na przypadek, zdania nieprzemyślane. Zdecydowanie w tym przypadku mniej znaczy więcej - mniej słów, a więcej treści. Każde opowiadanie dopracowane do perfekcji, przemyślane, znaczące, czytając Kereta nigdy nie czuję się oszukana albo nie szanowane - ja, jako czytelnik, otrzymuję prawdziwe dzieło sztuki, mało tego jest to dzieło sztuki do którego mogę wracać, interpretować na nowo, odkrywać, smakować, bawić się...

Polecam, wysoko oceniam, bardzo sobie cenię!

piątek, 19 października 2012

Pam Lewis - Idealna rodzina


idealna rodzina Pam Lewis
Tym razem do książki podchodziłam jak do białej kartki, nie miałam oczekiwań i nie liczyłam na niespodzianki. Może właśnie to jest klucz do tego by się dobrze bawić czytając, bo książka zdecydowanie przypadła mi do gustu.


Dobrze skonstruowana powieść o rodzinnych tajemnicach, trudnych relacjach i intrygach. Wyraziste postacie, dwuznaczne sytuacje, niesłabnąca atmosfera niepokoju – świetny klimat jednym słowem.
Idealna rodzina to thriller, zdecydowanie nie był rozbudowany wątek kryminalny. Nie ma zagadki, raczej od początku przeczuwałam kto jest kim i jak akcja może się potoczyć. Trzymał w napięciu, ale nie z powodu misternej zagadki, ciągłych zwrotów akcji, czy wartkiej akcji. Napięcie moim zdaniem brało się z tego zamknięcia w rodzinie. Trudna sytuacja i trudno pisać powieść zamkniętą tylko wśród członków pewnej rodziny. Według mnie z tego powodu również w czytelnikach pojawia się więcej emocji – postacie są ze sobą związane, każde zdarzenie wywołuje lawinę. Świetny zabieg – w prosty sposób można zbudować napięcie i to skutecznie.

środa, 10 października 2012

Simon Beckett - Chemia Śmierci



Chemia Śmierci to książka do której zasiadałam z dość dużymi oczekiwaniami. Wiele osób polecało mi tę pozycję, gdy padało pytanie o kryminały (w tym temacie do niedawna byłam kompletnie zielona). Sama nie wiem jak ją ocenić. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, może bardziej mrocznego, bardziej skomplikowanego, misternej zagadki. Muszę powiedzieć, że się zawiodłam, choć nie jest to książka zła - po prostu nie zasługuje  moim zdaniem na cały ten szum dookoła. 


Książka jest cieniutka, ot na jeden wieczór. Dość wciągająca, każdy bohater skrywał jakąś tajemnicę, był dwuznaczny, co zachęcało do zgadywanek – kto zabijał. Ale zabrakło klimatu. Opowieść wcale nie była niepokojąca, czy mroczna, a właśnie tego oczekuję po kryminałach, nie przepadam za pozycjami ugrzecznonymi. Postacie nie były specjalnie złożone, zabrakło mi właśnie lepszego ich poznania – kilka zdań na temat każdej osoby i akcja toczy się dalej.