Uwielbiam czytać reportaże - zarówno te książkowe, jak i liczące sobie zaledwie kilka, kilkanaście stron. Taką mam wrażliwość, że właśnie reportaże trafiają najgłębiej. Dobry reportaż według mnie nie może równać się z niczym, najlepsza literatura piękna nie jest w stanie zapewnić mi takich przeżyć jak rzetelny reportaż.
A co mam na myśli mówiąc dobry reportaż? Od razu powiem, że temat jest sprawą drugorzędną - chodzi o jego realizację. I tutaj dochodzę do tego co najważniejsze - autora. Chociaż opowiada on tylko cudze historie, to właśnie jego rola jest kluczowa - to jego wrażliwość, jego umiejętność słuchania, rozmawiania, dopasowania się do sytuacji zaważy na efekcie końcowym - na tym co otrzymuje czytelnik, reportażu. Są to tylko słowa za tymi słowami kryją się całe światy, ludzkie życia - dobry reportaż musi właśnie pozwolić na odczucie tego. Czytanie reportaży to dla mnie trochę tak jak patrzenie przez dziurkę od klucza - przez tak niewielki otwór można zobaczyć cały pokój. Reportaż musi być czymś więcej niż tylko dającymi się odczytać słowami, musi dać się czytać również między wersami.