niedziela, 10 sierpnia 2014

K.S. Rutkowski - W niewoli seksu

Kolejny, w niewielkim odstępie czasu polski autor i literatura mniej lub bardziej erotyczna. I cóż dużo mówić – kolejne rozczarowanie.

„W niewoli seksu” to zbiór opowiadań mających opisywać skomplikowane relacje damsko-męskie, autor obiecuje na wskroś męską perspektywę i wnikliwość. Mierzy się z tematami seksu, zdrady, dominacji, zazdrości. Wszystkiego co pływa na powierzchni – miłości nie tyka, w ogóle nie dochodzi do tego co dobre. To co między kobietą, a mężczyzną traktuje jako grę, czasami przeradzającą się w walkę do krwi. Nie stroni od scen erotycznych, ale nie każde opowiadanie można uznać za erotyczne. Wynika z nich raczej tyle, że męski świat kręci się wokół kobiecych kształtów.

Jak dla mnie rozczarowanie – nic odkrywczego. Opowiadania dotyczą tematów zgranych i broń boże nie podejmują ich od mnie oczywistej strony. Każde kolejne przywodziło mi na myśl sceny z telewizyjnych filmów lat 80 i 90. Może jest w nich jakaś prawda, ale powierzchowność i stereotypowość aż bolą.
Rażą też mało udane próby krytycznych zakończeń utworów. Przykład: mąż zabija żonę – czego dotyczy opowiadanie, a podsumowanie: nikt się tym nie przejmuje, bo w Polsce generalnie jest beznadziejnie, cukier drogi, wojna na Bałkanach, czy jeszcze co innego. Inne odwołania za kilka lat będą już kompletnie nieczytelne – kompletnie nie rozumiem co w tych opowiadaniach robił np. Kulczyk. Autor starał się przemycić do opowiadań „poważne” treści, ale te zamiast pomóc psuły ogólną kompozycję, a przy tym ich wyjątkowo krytyczny, agresywny ton pozostawiał niesmak.

Relacje damsko-męskie, które tak wnikliwie miały zostać zanalizowane, zostały ledwie opisane, a przy tym autor nie wplótł w nie żadnych niuansów, wszystko przedstawił jako czarno-białe. Jedyne o co się pokusił, to momentami odwrócenie ról – przypisane tego co stereotypowo męskie kobietom i odwrotnie. Obie strony zawsze wychodziły pokrzywdzone, płaskie żadna postać nie przemawiała, a każda sytuacja raziła sztucznością.

Jedyne co mogę pochwalić, to sprawność językowa – opowiadania czytało się bardzo lekko, autorowi udało się dobrze wydobyć charakter sytuacji, choć one same pozostawiały wiele do życzenia. Właściwie język książki jest bardzo prosty, wręcz potoczny, ale to również jest sztuką – uchwycić potoczność. Opisy sytuacji, wewnętrzne monologi – to autorowi wychodziło, gorzej już z dialogami, które były nazbyt teatralne, nieadekwatne do całej reszty.

„W niewoli seksu” możecie z czystym sumieniem ominąć. Cóż, dawno nie zirytowała mnie tak żadna książka, w pamięć nie zapadło mi nawet jedno zdanie, jedna sytuacja. Czytając ciągle chodziło mi po głowie: „tracę czas, tracę czas...”. To chyba mówi samo za siebie.

Ocena: 2/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

7 komentarzy:

  1. Skorzystam z twojej rady i ominę książkę. Czasem trzeba się zastanowić o czym się pisze, żeby nie było niedoróbek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ominę szerokim łukiem tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację - ja też nie lubię męczyć się przy czytaniu :) Książka odpada :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki tego typu chyba częściej przynoszą rozczarowania niż satysfakcję. Wiem, co mówię, bo ostatnio przeczytałam powiastkę Megan Hart.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet bez twojej recenzji bym jej nie tkneła. Unikam takich ksiazek jak ognia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Faktycznie, opowiadania szału nie dorbią, ale czy są aż tak złe? Nie, nie według mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie do mnie przemawia...;)
    Zapraszam do mnie! Ja tu zostaje;)))
    http://najlepszeharlequinyiksiazki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)