poniedziałek, 8 grudnia 2014

Asa Hellberg - Ostatnia wola Sonji

Sonja Gustavsson ma wrodzoną wadę serca, kiedy się o tym dowiaduje postanawia wykorzystać życie jak tylko się da, a także zrobić wiele by po sobie zostawić ślad. Jako, że pieniędzy nigdy jej nie zabraknie - może pozwolić sobie na sporo ekstrawagancji. Sonję poznajemy w momencie jej śmierci. Głównymi bohaterkami książki są jej trzy przyjaciółki, które dziedziczą po kobiecie cały majątek, a które wcześniej nawet nie zdawały sobie sprawy z jego istnienia. Sonja jednak dobrze zaplanowała, to co ma się wydarzyć po jej śmierci. Kobiety otrzymują zadania, muszą wziąć udział w pewnej grze. Rozpraszają się po Europie i każda z nich realizuje pewien projekt. Sonji za życia nie udało się przekonać swoich przyjaciółek do podążania za marzeniami i realizowania ambicji, każda z nich pogrążyła się w rutynie, gdzieś po drodze się zagubiła. Żadna z nich również nie odnalazła w życiu miłości. Jak się okazuje, Sonja była znakomitą obserwatorką, każda z kobiet otrzymuje szansę znalezienia się na odpowiednich torach, torach z których zboczyły jeszcze w młodości.

Książka ma budowę klasycznej komedii romantycznej. Jest tu sporo zwrotów akcji, sporo nieporozumień, pozornych klęsk, zwątpienia w siebie i oczywiście spektakularny happy end. Historie tego typu w wersji papierowej, to dla mnie nowość, jeśli chodzi o filmy - nie do końca mój gatunek, chociaż jeśli już się skuszę, zwykle nie żałuję spędzonego przed ekranem czasu. Nie byłam do książki uprzedzona, przeważała raczej ciekawość - czy na kartach powieści da się zawrzeć więcej, czy można wejść głębiej. Być może wcale nie trzeba, przecież komedia romantyczna nie powinna przeradzać się w melodramat, czy dramat psychologiczny z elementami komedii, ale muszę powiedzieć, że prostota, filmowość i nie wychodzenie poza schematy i operowanie obrazem troszkę mnie rozczarowało. Niestety - "Ostatnia wola Sonji" jest historią bardzo powierzchowną, a Asa Hellberg nie odwołuje się zbyt często do swoich wcześniejszych doświadczeń psychoterapeutki.

Historia mnie nie porwała, na pewno nie rozbawiła, ale co gorsza - nie dostarczyła wzruszeń, które w tego typu książce powinny być obligatoryjne. "Ostatnią wolę.." zaklasyfikowałabym jako lekturę weekendową, świąteczną, do pociągu i czytadło. Czyta się ją bardzo szybko, nie jest lekturą wymagającą. Jeśli ktoś ma ochotę na coś lekkiego - jak najbardziej, ale jeśli szukacie oryginalności, czegoś co was urzeknie i zapadnie w pamięć - wątpię by była to lektura tego typu, na pewno nie dla mnie. 

Styl zdecydowanie przeciętny, momentami nużący, ze względu na sporą ilość bohaterów, przeskakiwanie z tematu na temat, skrótowość, wręcz sprawozdawczość. Zabrakło wejścia w głąb bohaterów, wszystko sprowadzone do akcji-reakcji. W efekcie do nikogo się nie przywiązałam, główne bohaterki zlewają się ze sobą, ich problemy i przeżywane emocje są zaskakująco podobne, szczególnie że ich sytuacje wyjściowe były diametralnie różne - etatowa babcia, pogrążona od lat w depresji rozwódka, stereotypowa singielka, niezależna i często zmieniająca mężczyzn, unikająca głębszych relacji. Kiedy tylko zaczynają realizować plan Sonji ulegają standaryzacji. 

Historia być może większe wrażenie zrobiłaby w wersji filmowej - mogłaby porwać obrazem, a w 1,5 godziny widz raczej by się nie zmęczył. Książka jest właściwie gotowa do ekranizowania, czytając wyświetla się obraz, cały czas coś się dzieje, wszystko rozwija się dynamicznie, w dodatku nie ma na jej kartach nic, co w filmie musiałoby zostać pominięte. Nie przepadam za tego typu prozą, nie po to czytam książki, oczekuję jednak innego typu doświadczania czytając, niż oglądając. Na minus zaliczyłabym też fakt, że całość jest mało wiarygodna, wątpię by mogła podbijać serca, jako że w przypadku komedii romantycznych bardzo ważne jest to, by z bohaterem, czy bohaterką można było się utożsamić. A tu? No bardzo przepraszam, ale ktoś choć odrobinę realistycznie patrzący na świat zbuntuje się już na początku. 

Spodziewałam się czegoś innego, szczególnie że to jedna z pierwszych książek wydanych przez dobrze zapowiadające się wydawnictwo, że opis sugerował coś zupełnie innego itd. Minusy są znaczne, plusy niewiele zmieniają. Książka jest średnia, autorka operuje w bezpiecznej strefie, w niewymagającym gatunku. Polecić mogą ją jedynie starszym czytelniczkom, które na chwilę chcą oderwać się od codzienności i poczytać o 50-latkach, które trafiają do disneyowskiej bajki, w którym wszystko jest czarno białe i dobrze się kończy. 

Ocena: 5/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik

7 komentarzy:

  1. Twoja recenzja ten ksiazki jest bodaj trzecia, która czytam. I trzecia odradzajaca jej lekture. Przyznam, ze bardzo lubie takie recenzje, haha - nie musze nic dopisywac do listy must-read, która jest juz neverending...

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę, a liczyłam, że książka okaże się czym bardziej zaskakującym :( Cóż czasem niestety trzeba się rozczarować :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Komedii romantycznych nie za bardzo lubię,więc spasuję tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie zastanawiałam się nad ta książką czy będzie warta przeczytania, widzę że na pewno tak, ale pozostawię sobie ją na jakieś letnie leniwe dni.

    OdpowiedzUsuń
  5. http://brama-do-wyobrazni.blogspot.com
    Zapraszam :) dopiero zaczynam ale może przypadnie Ci do gustu :* ładny blog

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie po nią nie sięgnę - nie przepadam za komediami romantycznymi, ani filmowymi, ani książkowymi. Zwłaszcza, że oceniasz ją średnio.

    booklovinbypas.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)