wtorek, 26 sierpnia 2014

Zadie Smith - Londyn NW

Jedna z moich ulubionych autorek i bardzo wyczekiwana książka. Według krytyków dodatkowo najlepsza pozycja w dorobku Smith (może nie imponującym pod względem ilości, ale za to niezwykle bogatym jeśli chodzi o treść). Elektryzujący portret miasta i pokolenia, mieszanka hipnotyczna, narkotyczna, krytyczna, przejmująca. Wciąga, przywiązuje do siebie, burzy to co znane i cenione, stawia na ich miejsce domek z kart. Zmienia myślenia i postrzeganie. Ukradkiem, pod przykrywką niewiel znaczących scen, marazmu lub pogoni za nieznanym celem, którego uparcie nikt nie wskazuje.

Zadie Smith, na przykładzie 4 postaci, szkolnych kolegów, których ze sobą nie łączy nic lub prawie nic, prócz pochodzeniem, opisuje dorosłość. Różne jej warianty, przypisywane jej znaczenia. Ukazuje ludzkie słabości, czy po prostu słabość ludzi jako taką, ich kruchość i ciągły wewnętrzny konflikt, problem tożsamości istniejący praktycznie w każdym. Zestawia sferę deklaratywną z rzeczywistością i z tym co widzą inni. Potrafi sparaliżować, uchwycić myśli, których jeszcze nikt nie spisał, których sformułowanie wydaje się niemożliwe, których zarys z trudem można dostrzec. Myśli z których czasami można tylko próbować zdać sobie sprawę.

Zadie Smith
Temat tożsamości – trudny i ważny, a przy tym delikatny i niejednoznaczny, a jednak na pewnym poziomie wspólny. Osobisty, destruktywny, niemożliwy do rozwiązania. W dzisiejszych czasach szczególnie aktualny, szczególnie często będący wiecznym progiem zwalniającym, szklanym sufitem, kwestią nieprzepracowaną. Pytanie: jak długo można być sobą, jednocześnie siebie poszukując?

Można powiedzieć, że Smith próbuje odpowiedzieć na to pytanie, pokazuje pewne obrazy, o wielkiej sile wyrazu, niejednoznaczne, mające wiele interpretacji. Czasami niepełne, czasami jednostronne i przekłamane. Ale wszystkie odpowiadają na pewien zestaw pytań, dotyczących tożsamości właśnie, tożsamości w pewnym miejscu, w pewnym czasie, w pewnym otoczeniu, a ostatecznie jakby w próżni.

Wielokulturowy Londyn, czy nawet jego część – tytułowy Północny-Wschód. Miejsce w którym ścierają się tysiące krzyków i głosów, w którym każdy chce/musi być jakiś, a stosunkowo mało miejsca pozostaje by być sobą. Gdzie „bycie sobą”, to właśnie bycie jakimś, gdzie mieszanka, tożsamość-hybryda postrzegane jest jako ustępstwo, brak charakteru. Gdzie jednych zabija zbytnie określenie, innych niedookreślenie. Żaden z bohaterów nie jest w stanie siebie dostrzec i zaakceptować.

Temat, który nigdy nie zostanie wyczerpany, o którym Smith pisze bezpośrednio lub pośrednio w każdej swojej książce. Wnikliwość i wielowymiarowość „Londynu NW” jest jednak tylko jednym z wielu atutów powieści. Warstwa językowa, dbałość o szczegół i używanie słowa jako narzędzia, medium przekazującego dużo więcej niż tylko dosłowne znaczenie, być może w polskim tłumaczeniu wiele traci  (ogromna szkoda, że tłumaczenie nie jest lepsze), ale nadal ma wielkie znaczenie dla odbioru. Uważam, że Zadie Smith, jest jedną z najlepiej posługujących się, wyciągających z języka najwięcej pisarek. Zróżnicowanie, konsekwencja, styl, przekazywanie żywych słów i żywych myśli – to wszystko sprawia, że czytając mamy wrażenie absolutnego wcielenia się w postać, obcujemy z fikcją, ale odczucia i emocje są silne, jak rzadko.

Zadie Smith mogłabym czytać w kółko – mało tego, robię to. Jest to jedna z niewielu autorek, do których regularnie wracam. Czytam ją w przekładzie, w oryginale, w całości i fragmentami.Każdą jej książkę ubóstwiam i każde odczytanie uważam za wartościowe. Jeśli jeszcze nie odkryliście jej prozy – koniecznie to nadróbcie!


Ocena: 10/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Klucznik.

10 komentarzy:

  1. Wiele słyszałam o tej autorce pozytywnych opinii, ale sama jej twórczości zupełnie nie znam. Muszę w końcu którąś z jej książek przeczytać. Może poleciłabyś mi coś na początek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najmniej polecam "Łowcę autografów", najbardziej "Białe zęby". Ale "O pięknie" i recenzowana tu książka też świetne! Po prostu każda w innym klimacie.

      Usuń
  2. Muszę w końcu poznać twórczość autorki. Może właśnie zacznę od London NW.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już dawno chciałam przyjrzeć się tej autorce, ale jakoś się nie składało. Najlepiej oceniana książka w jej dorobku niewątpliwie zasługuje na uwagę, być może zakupię, żeby się zapoznać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż trudno mi uwierzyć, że to tak dobra książka. Nie wiem dlaczego. Recenzje ma świetne, tu kolejny przykład... Jak czytam Twoją, mam ochotę spróbować, choć to nie mój typ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie cudo, ale potrafię sobie wyobrazić, że nie każdy będzie tak zachwycony. Niemniej, na pewno jest to literatura i autorka warta uwagi.

      Usuń
  5. Mój absolutny mus. Stoi na czele listy "must have".
    Jestem fanką Smith odkąd przeczytałam "Białe zęby".
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. wiesz, ze to nie moja tematyka, ale ta pasja zawarta w recenzji mnie intryguje i mocno zachęca;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka czeka na swoją kolej, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  8. Sięgnęłam po tę książkę z jednego powodu: po kilku wizytach w Londynie chciałam cos więcj z niego zrozumieć i spojrzeć innymi oczami. A znalazłam coś jeszcze i coś więcej – język, który mnie zauroczył, formy narracji, których się nie spodziewałam (wiersz o jabłonce, historia Keishy zanim stała się Natalie). I coś, czego już dawno nie doświadczyłam – chodzenie z bohaterami w głowie - przez cały czas lektury. A chciałam tylko trochę przybliżyć sie do Londynu.
    [to już 4 recenzja, którą przeczytałam u Ciebie i która pokrywa się z moimi odczuciami – co dla mnie oznacza, że powinnam częściej do Ciebie zaglądać]
    ----
    http://autentycznycopywriting.pl/notatki-o-pisaniu/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)