sobota, 18 października 2014

Witold Szabłowski - Tańczące niedźwiedzie. Reportaże z transformacji.

Do książki nie przyciągnął mnie ani temat, ani recenzje, ale kilka artykułów i wywiadów z autorem w których pięknie opowiadał o tańczących niedźwiedziach i „Tańczących niedźwiedziach”. Temat niedźwiedzi i bułgarskich niedźwiedników do mnie cały czas wracał i coraz bardziej fascynował, chciałam rozszerzyć to co usłyszałam i przeczytałam, zwyczajnie chciałam więcej.

W Bułgarii nie ma już niedźwiedników, byli jeszcze całkiem niedawno, ale już wtedy byli przybyszami z innego czasu, reprezentowali inny świat i porządek. Oswajali, tresowali, kompletnie łamali psychikę dzikich zwierząt, uczyli ich tańca, karmili czekoladą, „bawili” ludzi i przede wszystkim z tego żyli. A swoją więź ze zwierzętami nazywali miłością. Powstał jednak Park Tańczących Niedźwiedzi, rezerwat dla uwolnionych z niewoli niedźwiedzi, w którym.. no właśnie i tu pojawiają się schody. W którym wykastrowane, zdezorientowane, nieradzące sobie z nową sytuacją niedźwiedzie, miały po prostu przeżyć życie do końca. Z wolnością – której nie potrafiły zrozumieć, która niewiele im dała. Która była sztucznym tworem i która niszczyła niedźwiedzie, jeszcze skuteczniej niż to co znały od urodzenia, czyli niewola, czy raczej niezakamuflowana niewola.

Szabłowski zbiera relacje – wysłuchuje opowieści każdej ze stron, obserwuje i przekazuje czytelnikowi w wersji możliwie surowej. Nie da się jednak ukryć, że dąży do czegoś, ocenia, ma pewną tezę, której mimo że nie artykułuje – chce potwierdzić. Temat jest kontrowersyjny, dotyczy sytuacji bez wyjścia, źle zaprojektowanej akcji, w wyniku której cierpiały niedźwiedzie, cierpieli niedźwiednicy, nie osiągnęły swego celu organizacje chroniące praw zwierząt.

Autor nie kończy jednak w tym miejscu, wykorzystuje temat wolności i niewoli, a także przechodzenia z jednego w drugie – jak mówi podtytuł książki - tworzy reportaże z transformacji. Pierwsza połowa dotyczy niedźwiedzi, druga część – ludzi. Ludzi, którzy choć inaczej, po przejściu z socjalizmu do kapitalizmu – przeżywali i przeżywają rzeczy porównywalne. Obserwujemy różne reakcje, zjawiska i tendencje. Czytamy ciekawe reportaże z różnych stron świata, ale...

Nie do końca jestem do tej formuły przekonana. Punkt wspólny umyka, analogie się rozmywają, druga połowa całkowicie zaburza odbiór całości. Byłam trochę rozczarowana już od początku – sposobem opisu, jednostronnością narracji. Miałam wrażenie, że bogatsze w treść były wywiady z autorem na temat książki, niż sama książka. Za dużo słów, za krótki przekaz. Zabrakło odautorskich podsumowań, a jednocześnie sposób prowadzenia narracji i przekazywania usłyszanych słów nie pozostawia wątpliwości co do przekonań Szabłowskiego. Wolałabym żeby rozmówców cytowano z mniejszym zaangażowaniem, a zamiast tego Szabłowski otwarcie skomentował problem.

Przez to, że już trochę poczytałam o niedźwiednikach przed „Tańczącymi niedźwiedziami” ten reportaż rozczarował, szczególnie że moim zdaniem wcale nie wyczerpał tematu. Kolejne 10 reportaży określiłabym jako nierówne. Kilka z nich było naprawdę dobrych, spójnych, całościowych i pasujących do koncepcji. Ale kilka naciąganych, wyrwanych z kontekstu. Pół na pół.

Pana Szabłowskiego niezwykle przyjemnie mi się słuchało,  ale czytało znacznie gorzej. Temat i zamysł książki – świetny, ale gdybym wcześniej nie zainteresowała się tematem,  miałabym problem z poskładaniem jej w całość. Myślę, że to kwestia też tego, że nie przypadł mi do gustu styl Szabłowskiego, a także tego, że miałam bardzo konkretne oczekiwania.

Ocena: 6-/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniach:

4 komentarze:

  1. A ja kompletnie nie wiem nic na temat niedźwiedników, więc być może forma tej książki trafiłaby w moje preferencje. Przyznam, że gdyby nie Twoja recenzja, nie wiedziałabym, że taka publikacja istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę poznać twórczość Szabłowskiego, ale myślę, że zacznę od "Zabójcy z miasta moreli. Reportaże z Turcji". Temat niedźwiedników nie za bardzo mnie interesuje. A skoro piszesz, że same reportaże są takie sobie, to raczej sobie ten tytuł odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezmiennie jestem pod wrażeniem tytułów, które udaje Ci się wykopać. Nie jest to może w 100% mój gust, ale szacun - masz u siebie naprawdę ambitną literaturę. :)

    http://booklovinbypas.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)