Jarosław Iwaszkiewicz zmarł w 1980 roku, Anna Król urodziła się rok wcześniej. Właściwie przypadek, wycieczka do Stawiska, zbliżyły Annę do Jarosława. Zakurzone pokoje pełne oznak dawnego życia, królestwo minionego żywota. I młoda kobieta, która swoją wrażliwością stwarza rzeczywistość na nowo. Anna Król nie napisała klasycznej biografii, aby ukazać człowieka i poetę - musiała najpierw Iwaszkiewicza odbrązowić.
Nie pisze o tytułach, odznaczeniach, sukcesach. A przynajmniej nie od razu i nie jest to sednem. Zmyślając swój prawdopodobny reportaż ukazuje Iwaszkiewicza w codzienności i słabości; bezradnego w miłości, domowego, "swojego". Tworzy historię nie tylko z tego co znajduje na zewnątrz, z tego co było, ale też z tego co odkrywa w sobie, z echa, które nie wiedzieć dlaczego i jak przybiera widzialną postać. Między Anną Król, a Jarosławem Iwaszkiewiczem tworzy się więź, dzięki której oboje są w książce obecni, w dodatku oboje jako ludzie (nie pisarz i autor).
"Rzeczy" są pełne emocji, może trochę sentymentów, których trudno byłoby unikać, pisząc książkę na podstawie światła, kurzu i spacerów, w tej samej mierze, co dokumentów, rozmów i historii. Emocje odmalowywane są starannie i pięknie, wszystkie obrazy wyłaniają się w swoim czasie. Autorka nie spieszy się, właściwie do niczego nie zmierza, zatrzymuje się nad guzikiem, przegląda stare fotografie, rozmawia z wnuczką Iwaszkiewicza. Podążając własną drogą, wiedziona własną ciekawością (czy może raczej fascynacją) i właśnie dlatego stwarza portret żywy, z charakterem, mocno oddziałujący na wyobraźnię.
"Rzeczy. Iwaszkiewicz intymnie" są biografią bardzo osobliwą, tekst jest jeszcze bardziej osobliwy, gdy spojrzy się na niego jak na reportaż. Anna Król wychodzi poza ramy gatunków, radośnie pozwala sobie na zbyt wiele, na równi z faktami stawia to, co podsunie jej wyobraźnie. Nie są to żadne poważne grzechy, ot scenki, które wręcz musiały się zdarzać - spacer z psem, wyjście do kiosku, rozmowa z sekretarzem. Anna wyobraża sobie, że spotyka Jarosława podczas spaceru, mija go, jadą razem pociągiem. Nagle, pozornie bez przyczyny Iwaszkiewicz stał mi się bliski, zaczęło mi go brakować. Tekst wciąga i zmienia odczuwanie, wiedza jest gdzieś obok, fakty są przypadkowe, mogłyby być inne, Jarosław jest ten sam. Niesamowite doświadczenie.
Eksperyment myślowy, który trwa, dzieje się z każdym odczytaniem. Cudny przykład wrócenia czemuś minionemu, dawno zastygłemu życia i blasku. W pięknych słowach i w pięknej książce (jako estetka daje wielki plus za piękne wydanie!). Polecam, czytajcie!
Ocena: 8/10
Recenzja bierze udział w wyzwaniach Klucznik, Polacy nie gęsi III
Wydaje mi się, że książka nie bardzo przypadłaby mi do gustu jeżeli chodzi o tematykę. Jednak, bardzo podoba mi się, że została napisana w dobrym stylu, bo takie książki zawsze lepiej się czyta :)
OdpowiedzUsuń