czwartek, 3 grudnia 2015

M.J. Arlidge - Powiedz panno gdzie ty śpisz

Drugi tom serii o komisarz Helen Grace - doświadczonej przez życie brytyjskiej policjantce. Doświadczonej to nie do końca dobre słowo.. Helen Grace jest złamana, zniszczona i totalnie niestabilna, ledwo pozbierała się po tym jak zamordowała swoją siostrę - seryjną morderczynię; straciła w akcji podwładnego, a drugi ledwo uszedł z życiem. Helen Grace ma ciężki czas, właściwie przydałby jej się długi urlop. Kobieta jednak czuje, że musi walczyć o to co zostało - jak najszybciej wrócić do pracy, zaprezentować się z dobrej strony przed nową szefową i... rozwiązać kolejną sprawę, w której wszystko zdaje się krzyczeć SERYJNY MORDERCA.

Giną mężczyźni, których łączy jedno - lubią korzystać z usług prostytutek. Sprawa robi się coraz głośniejsza, bo cóż - nie są to panowie z nizin społecznych, a poważani i szanowani, szczycący się sukcesami na polu zawodowym oraz idealnym życiem rodzinnym.  Atmosferę podsyca brukowa dziennikarka Emilia Garanita, która nie tylko uwielbia tematy tabu, ale toczy osobistą walkę z Helen.

Po lekturze pierwszego tomu - "Ene, due, śmierć", miałam mieszane uczucia, nie do końca przekonał mnie styl autora, jak i dobór wątków. "Powiedz panno gdzie ty śpisz" tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że nie jest to proza dla mnie. Moja irytacja stale rosła i się pogłębiała. Na plus mogłabym zaliczyć łatwość z jakąś się czyta, wartką akcję i krótkie rozdziały. Tylko tyle, minimum by przebrnąć przez książkę. Minusów natomiast całe mnóstwo. Przede wszystkim kompletny brak realizmu, absurdalne zachowania i reakcje bohaterów, postać mordercy banalna i szablonowa, a jednocześnie kompletnie niewiarygodna. Męczące dialogi, niesympatyczni (czasem po prostu mało inteligentni) bohaterowie. Zero klimatu.

Najśmieszniejsze jest jednak to, że w książce występują właściwie same kobiety, a wszystkie były/są ofiarami, wszystkie dziwnie rozedrgane i nie radzące sobie ze sobą. Tak - proszę państwa - wygląda kobiecy świat w oczach mężczyzny. Nie mówię, że mężczyźni nic o kobietach nie wiedzą, ale M.J. Arlidge chyba po prostu nie wie nic o ludziach lub myśli, że kobiety działają zupełnie inaczej, zawsze źle. Książka właściwie ubliża kobietom, przedstawia je w ewidentnie złym świetle, zawsze są egoistyczne, zawsze zaślepione i zafiksowane na jednej idei, zero współpracy, same złe decyzje. Jak tu się nie denerwować?

Kompletnie nie rozumiem fenomenu tej książki - w sieci można znaleźć niemal same pozytywne opinie. Według mnie pozycja zwyczajnie zła. Źle napisana, powtarzalna, przewidywalna. Szkoda czasu.
Ocena: 2/10

Recenzja bierze udział w Wyzwaniu Kryminalnym i Klucznik

5 komentarzy:

  1. I couldn't agree more! ;-)
    Swoją przygodę z tą serią skończyłam na przeczytaniu (bez przyjemności, a właściwie - z dużą nieprzyjemnością) tomu pierwszego. Pomijając sam temat, niestrawny jest dla mnie styl autora. Książka jest zwyczajnie nudna, oschła, nie porywa. Również nie pojmuję zachwytów nad tą serią, ale cóż - de gustibus non est disputandum ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Protest, zgłaszam protest względem zdania "Tak proszę państwa wygląda kobiecy świat w oczach mężczyzny". Nie każdego! Nie tego, który pisze ten komentarz. A tak serio - dzięki za ostrzeżenie, będę się trzymał z daleka.

    Qbuś pożera książki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie zdanie powiedziane na wydechu, nie wojowniczym tonem. :) Mężczyzny zresztą, a nie mężczyzn - tak się trochę usprawiedliwię.

      Usuń
  3. A już chciałam przeczytać..
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie
    wwww.zakladkaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)