wtorek, 26 listopada 2013

Andrzej Muszyński - Miedza

Andrzej Muszyński to bardzo ciekawy głos wśród młodych twórców non-fiction. Dał się poznać jakiś czas temu w "Południu", teraz powrócił z "Miedzą". Bardziej osobistą, nie do końca fikcją, ale też nie reportażem. Muszyński stworzył książeczkę maleńką, ale niezwykle bogatą w treść. Czyta się ją długo i z trudem - chociażby dlatego, że duża jej część napisana jest śląską gwarą. 


Muszyński rozlicza się z przeszłością, spowiada się z teraźniejszości, stara się zbudować siebie z nie do końca pasujących kawałków. Ta proza mówi o rzeczy niezwykle ważnej i coraz częściej dostrzeganej - o tożsamości. O tym co człowiek może ze sobą zrobić, a co jest od niego niezależne. Czy faktycznie jest panem swego losu? Jak wygląda proces odchodzenia, jak wyglądają powroty? Kim jesteśmy? Gdzie zmierzamy? Zmiany, wieś, polska, tradycja, jawa, sen, dwa światy, samotność, wspólnota, przemijanie, mit. Takich haseł mogłabym rzucić mnóstwo, a każde da się gdzieś dopasować do tej prozy. 

"Miedza" to zbiór opowiadań. Mówi w zasadzie na różne sposoby o jednym - o prowincji i różnych jej wymiarach. O prowincji, która zawstydza, nie pozwala przekroczyć pewnej granicy, która piętnuje. O prowincji z perspektywy prowincji - o prowincji jako całym świecie. I o prowincji jako czymś uniwersalnym, występującym wszędzie. O pułapce jaką jest prowincja i o tym jak łatwo w nią wpaść, a przy tym o pułapce stereotypu i potrzebie etykietowania. 

W pamięci utkwiły mi szczególnie dwa opowiadania - notabene najdłuższe ze zbiorku - "Kundel.Dziennik czwartoligowca" oraz "Gemeinshaft". Dla mnie one właśnie świadczą o tym, że książkę warto przeczytać i czuję, że do tych dwóch utworów wrócę na pewno. Pozostałe utwory nie trafiły do mnie z taką mocą, w zasadzie w tej chwili myślę o nich raczej jak o tle dla tych dwóch opowiadań. Mistrzowskich. Pierwsze mówi o powrocie, o tożsamości, której nie dało się nagiąć, która nigdzie nie chce się wpasować. O błądzeniu, poszukiwaniu siebie i o wyobrażonych małych ojczyznach. Widzimy współczesnego Odyseusza, dla którego powrót do domu nigdy nie będzie już możliwy. Zdecydowanie jest to najbardziej osobiste opowiadanie z całego tomu i jednocześnie najlepsze. 

Cały zbiór jest połączony bohaterem - wracającym, swoim, który staje się obcym. Obserwatorem, który nigdy nie zostanie znów włączony do wspólnoty. Błądzi. Utwór "Kundel..."  jest ważny, ponieważ jest zapiskiem, jedynym właściwie dotyczącym wykluczonego, tego który odszedł i nie może wrócić. Z kolei "Gemeinshaft"  jest jedynym utworem, w którym bohater wychodzi poza to co prowincjonalne, pozornie przynajmniej. Pokazuje tym coś zupełnie odwrotnego - że prowincja jest wszędzie i że prowincja to nie miejsce, a ludzie. I na koniec pokazuje to co prawdziwie istotne - że prowincja nie piętnuje, że to pułapka w którą może wpaść, ale która nie ściga. 

Jeśli spojrzeć w taki całościowy sposób na książkę - trzeba przyznać, że robi wrażenie, że to książka ważna, potrzebna. Ale mi zabrakło czegoś żeby tak mówić. W książce były 2 świetne opowiadania - o których szerzej napisałam. Ale książka składała się w sumie z 9 opowiadań, a 7 z nich było moim zdaniem przeciętnych. Nie dały wiele więcej niż kontekst. Owszem - napisane zadziwiającym językiem, pięknie opowiedziane, subtelne i przytłaczające zarazem; ale zabrakło mi w nich siły wyrazu, której się spodziewałam. Ta książka miała mnie wbić w ziemię, a nie wbiła. 

Ocena: 6+/10

Recenzja bierze udział w wyzwaniu Polacy nie gęsi, czyli czytamy polską literaturę.

8 komentarzy:

  1. szkoda...ja strasznie nie lubię gdy spodziewam się czegoś po lekturze, a tu klops...i Twoja recenzja pokazuje, że piękny język to nie wszystko...świetnie mi się czytało reckę...na koniec pozdrawiam ciepło;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) A ja coraz częściej się przekonuję, że lepiej nie oczekiwać, bo to może zabić wszystko tak naprawdę, nawet najlepszą książkę. W końcu jeśli się spodziewamy fajerwerków, to czy w ogóle faktycznie możemy je znaleźć? :)

      Usuń
  2. Zbiory opowiadań to coś dla mnie. Czytam nawet te stosunkowo słabe, bo wierzę, że znajdzie się wśród nich jakaś perełka. Jeśli w tym zbiorze są aż dwie, to przeczytam z przyjemnością. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie perełki na pewno, a i niewykluczone, że znajdziesz ich więcej niż ja :)

      Usuń
  3. O, widzisz, mnie też ostatnio lektury nie wbijają w ziemię, więc rozumiem Twoje rozczarowanie. To co, czytać te dwa dobre opowiadania?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto. Jeśli lubisz takie tematy i opowiadania. Jeśli nie, możesz spokojnie odpuścić..

      Usuń
  4. Brzmi niszowo i na dodatek to opowiadania, więc odpuszczam. Dobrze jednak wiedzieć, że mamy takiego pisarza. :)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dyskusji ;)