W wakacje pisałam o słuchowisku żywe Trupy tom I i II. O tym, że one właśnie rozbudziły moją sympatię do zombie. Muszę przyznać, że się ona rozwinęła - choć raczej poszłam w stronę filmu, nie literatury. Kiedy słuchałam pierwszych dwóch tomów ŻT można powiedzieć, że byłam kompletnie zielona - był to mój pierwszy audiobook, pierwsze zombie... Do kolejnych dwóch tomów podeszłam już trochę bardziej krytycznie. I w dodatku po wysłuchaniu "Karaluchów" Jo Nesbo - najgenialniejszego słuchowiska ever! I...się mimo pewnych obaw nie zawiodłam.
Słowem wstępu: Żywe Trupy powstały na podstawie słuchowiska Roberta Kirkmana, podobnie jak serial The Walking Dead. Nad formą jaką jest komiks, nad jego przenoszeniem na ekrany i tworzeniem słuchowisk na podstawie - zastanawiałam się już przy okazji pierwszego tomu, tam też odsyłam ciekawych. Krótko: pochwalam pomysł, komiks jest niezwykle elastyczny i wdzięczny do interpretowania, ożywa dopiero w wyobraźni. Oby więcej, mam kilka komiksów, które bym chętnie w takiej formie poznała.
W pierwszych dwóch tomach poznajemy bohaterów, wielu z nich ginie, zombie są wszechobecne i nie dają chwili wytchnienia. Każdy kolejny dzień jest niewiadomą, czymś co może nie nadejść, każdy więc broni się jak umie, chce wykorzystać każdy dzień w pełni - dużo więc w tym słuchowisku seksu i miłości, uczuć zakazanych, rzeczy na które bohaterowie się nigdy nie decydowali, a które dają siłę by przetrwać kolejny dzień. Mamy też ciągłą wędrówkę w poszukiwaniu schronienia, połączoną z nieustanną walką wręcz z żywymi trupami. Pierwsza część kończy się gdy na swojej drodze bohaterowie natykają się na więzienie, ogrodzony teren jawiący się jako miejsce idealne, w którym można przetrwać, w którym można zacząć żyć w miarę normalnie.
I w tym miejscy oczywiście zaczyna się tom III. Tym razem zmienia się nieco konwencja - mniej zombie, więcej konfliktów między bohaterami, zagrożeniem nie są już tylko umarlaki, ale ci którzy zdawali się być przyjaciółmi. Robi się poważniej. Wszechobecne ciamkanie zombiaków z pierwszej części zastępują odgłosy wystrzałów, bójek i kobiecego lamentu. Na początku troszkę mnie to zaskoczyło, ale bardzo szybko stwierdziłam, że zdecydowanie dobrze to Żywym Trupom zrobiło. Im dłużej słuchałam, tym więcej emocji się pojawiało i to zupełnie innych niż w przypadku pierwszej części. Następuje też ciągła wymiana bohaterów, więc na nudę narzekać nie można. :)
Słuchowisko robi się coraz bardziej mroczne, zaczyna dotykać tego co kryje się w ludziach, pojawiają się czarne charaktery i okazują się nimi być osoby, które wcześniej zdawały się być krystaliczne. Jest zwyczajnie ciekawie, dużo się dzieje, zdarzenia zaskakują.Nadal również duże wrażenie robi gra aktorska, interpretacja i rozmach z jakim zrealizowano Żywe Trupy. Świetna muzyka, nie pozostająca bez wpływu na atmosferę całego słuchowiska, efekty dźwiękowe itd. Jeśli komuś spodobała część pierwsza, na pewno się nie zawiedzie. A Ci których część pierwsza nie przekonała do końca - być może po wysłuchaniu dwóch kolejnych tomów zmienią zdanie.
Na pewno inaczej odbierać słuchowisko będą osoby, które czytały komiks, czy oglądały serial, z tej perspektywy się nie wypowiadam. Dla mnie była to bardzo dobra rozrywka, oryginalna, dopracowna, pełna niespodziewanych zwrotów akcji i świetnie wykreowanych postaci. Polecam!
Ocena: 8+/10
A już jutro zapraszam na konkurs! Tym razem do wygrania nie będą książki, ale coś co na książki można wymienić!
A już jutro zapraszam na konkurs! Tym razem do wygrania nie będą książki, ale coś co na książki można wymienić!