Katarzyna Puzyńska, po
debiutanckim „Motylku” bardzo szybko powróciła z kolejnym tomem cyklu – „Więcej
czerwieni”. Znów zabiera nas w podróż
nad mazurskie jeziora, do wiosek i wioseczek – Brodnicy, Lipowa, Żabich Dołów.
Można by rzec – wiosek i wioseczek zlanych krwią, już można naliczyć spokojnie
10 trupów, a cykl dopiero się rozkręca..
Po „Motylku” trudno było się
domyślić czego tak naprawdę po autorce można się spodziewać, nieźle się
zapowiedziała, znalazła niezłą niszę, dała pewien przedsmak, ale nie chciałam
decydować się na żadne kategoryczne sądy. „Więcej czerwieni” daje nieco
pełniejszy obraz. Puzyńska wraca do znanych nam postaci – Weroniki, Klementyny
Kopp oraz Daniela Podgórskiego. Zresztą spina te postacie ze sobą dopiero pod
koniec drugiego tomu (a było to coś, na co czekałam od samego początku).
Klaruje, konkretyzuje, wskazuje konkretny kierunek – tego też szukałam od
początku.