Joanna Bator po raz trzeci zabiera nas do Wałbrzycha. Tym razem jest to jednak zupełnie inne miasto, niż opisywane w poprzednich tomach tzw. trylogii wałbrzyskiej, czyli "Piaskowej Górze" i "Chmurdalii". Autorka tworzy powieść z wieloma elementami horroru, thrillera, czy powieści gotyckiej. Wprowadza duchy, zło pod postacią kotojadów oraz kilka realnych, lecz niemniej niepokojących postaci - fałszywych proroków, morderców, pedofilów, a wszystko to dopełnia duchami przeszłości, historią miasta, czy własnymi demonami poszczególnych bohaterów.
W poprzednich książkach Joanna Bator skupiła się na snuciu historii długich, niemających ani początku ani końca. Opisywała to co wydawało się jednolite i nieciekawe - blokowisko, tłum, pokazywała jego ludzką twarz i tłumaczyła. W "Ciemno, prawie noc" po raz kolejny mamy tłum i bohaterów bardzo wyrazistych, jednak tłum okazuje się złowieszczy, rozumiany wręcz socjologicznie, jako masa, bezwolna i nieracjonalna, zdolna do czynów wielkich, ale też strasznych, w której jednostka się zatraca i gubi swą sprawczość, czy podmiotowość. Tłum jest jednym bohaterem.