
W poprzednich książkach Joanna Bator skupiła się na snuciu historii długich, niemających ani początku ani końca. Opisywała to co wydawało się jednolite i nieciekawe - blokowisko, tłum, pokazywała jego ludzką twarz i tłumaczyła. W "Ciemno, prawie noc" po raz kolejny mamy tłum i bohaterów bardzo wyrazistych, jednak tłum okazuje się złowieszczy, rozumiany wręcz socjologicznie, jako masa, bezwolna i nieracjonalna, zdolna do czynów wielkich, ale też strasznych, w której jednostka się zatraca i gubi swą sprawczość, czy podmiotowość. Tłum jest jednym bohaterem.